:: Afera Rywina
Artykuł dodany przez: Witold K (2004-11-24 13:05:40)

<P>Tak, dużo i z taką konsekwencją, polsko języczne media mówią o sprawie domniemanej próby korupcji, że postanowiłem w tej sprawie też zabrać głos. Głos zabieram 13 marca 2003. Wyjaśnienie tej sprawy nie jest możliwe, bez całkowitej wymiany rządzących elit - szczególnie okolic, tych elit (w zasadzie słowo elita jest tu nie na miejscu, ale używam go ze względów estetycznych oraz dlatego, że osobnicy Ci mają rzeczywisty wpływ na Państwo). <p>Mam pytanie: dlaczego media nie ukuły hasła &quot;afera byłego księgowego z TVP&quot;? Sądzę, że należy zadać też inne pytania np.: dlaczego rządzący nie potrafią odróżnić majestatu Rzeczypospolitej od interesów koleżeńskich? dlaczego grupy poróżniły się dopiero teraz, a nie np. 10 czy 20 lat temu? dlaczego próba dogadania się z niejakim Adamem Michnikiem, w sprawie kolejnego podziału na majątku publicznym, dla celów prywatnych, jest korupcją, a dofinansowanie Gazety Wyborczej, przed laty, nie jest korupcją? (Tam też decyzje były podejmowane w gabinetach i poza wiedzą społeczną. </p><p>Takich spraw jest dużo, bardzo dużo i dotyczą wszystkich obszarów naszej państwowości) sterowanie, poprzez decyzje polityczne, rozwojem rynku medialnego ma cechy demokracji czy oligarchii? (Mam na myśli, dla przykładu, ograniczenia w dostępie do &quot;papieru gazetowego&quot;, czy przydziału miejsca w eterze) ile jest prawdy w obiegowym haśle o tym, że to &quot;chamy poróżniły się z żydami&quot; ? a w związku z tym kiedy znów się pogodzą? Choć przeciętny mieszkaniec, kochanego kraju nad Wisłą, nie potrzebuje wyjaśnień na postawione powyżej pytania - ma już przecież wszystkiego dość, to jednak byłoby to wskazane. Większość środków masowego przekazu pełni dziś rolę destrukcyjną i wyraźnie jest na usługach &quot;trefnych&quot; interesów, miast służyć swym odbiorcom. Z drugiej strony, muszę jednak przyznać, że coś robią, bo to dzięki gazetom dowiadujemy się co nieco. Niestety - moim zdaniem, to &quot;informacyjne co nieco&quot; jest jedynie wynikiem (czy raczej skutkiem ubocznym) wewnętrznych rozgrywek, a nie niezależną służbą dla dobra Ojczyzny. Dobre i to - przynajmniej, krajowa prokuratura, dowiaduje się, w jakiej sprawie prowadzi śledztwo i jakich kolejnych czynności w związku z tym, nie podjęła. Prokuratura, jak wiadomo jest niezależna, od spraw, które prowadzi. Prokuratura, oczywiście wykonuje zlecone przez kierownictwo sprawy. Obecnie ma sprawdzić, w jaki sposób, do gazety dostały się bilingi. To są ważne sprawy. Sam minister, od porządku i bezpieczeństwa, o to wnosi?! Nie wierzę w to, że polski wyborca połapie się w czym problem i podejmie długofalową pracę nad oczyszczeniem Polski, z tego co symbolicznie wyraża epitet, &quot;chamów' i &quot;żydów&quot;. Dlaczego? - choćby dlatego, że są pośród rodaków tacy, który mają wyżej wymienionych za autorytety i bardzo obrażą się, gdy przypadkiem &quot;wpadną&quot; na ten tekst. Żydów piszę z małej litery, ponieważ Żydzi jak to bywa, są po obu stronach problemu. Bez wymiany elit, o czym wyżej, nie ma możliwości stwierdzić, jaka jest polityka tej mniejszości. Sama przecież nas nie informuje, o swych celach i zadaniach. Jeśli - bo takie głosy też słychać - obecna wojna, &quot;chamów&quot; i &quot;żydów&quot;, ma na celu pokazanie miejsca w szyku tym drugim, to forma i okazja jest nie na miejscu. Polska oczywiście nie jest także zainteresowana nacją &quot;chamów&quot; i to jest powód oraz dowód na to, że nic się nie zmieni - są na siebie skazani i zawsze razem się trzymali. Zawsze też pozorowali polityczną konkurencję. Mam konkretnie na myśli, lata 1970 - 2003. Jeśli, byli ostro poróżnieni, (a byli, w latach siedemdziesiątych), to bez problemu stają razem gdy chodzi o wygodne życie, które daje władza. A obecna, pozorowana wojna nie dostarcza wystarczających powodów, do rzeczywistej zmiany wewnętrznych stosunków, pośród wymienionych środowisk. I tu mamy wyjaśnienie, dlaczego, u pana Aleksandra Kwaśniewskiego - prezydenta RP, na imieninach, znaleźli się wszyscy. Oni tam chodzą, bo po prostu, tam są u siebie. To jest ich wspólny &quot;folwark&quot;, a my mamy przeżywać i emocjonować się tym, co nam oferują, uwikłane personalnie, środki masowego przekazu. </p><p>Co w związku z tym? Robić swoje, edukować się historycznie, popierać każdą formę nowego masowego przekazu będącego alternatywą, do tego co nam urządzono. Masowo chodzić na wybory i głosować na listy, które promują nasze media, a przede wszystkim wsłuchiwać się w głos Kościoła i być społecznie aktywnym. Ostatecznie rzecz biorąc, przecież sami sobie jesteśmy winni: nie znamy współczesnej historii, nie chodzimy na wybory, nie ufamy swoim, łatwo ich odtrącamy i jesteśmy w związku z tym łatwym łupem. Pan Adam Michnik wyzwał nas, przed laty, od oszołomów. Dokonują się straszliwe nieprawdziwe oskarżenia, pod naszym adresem, (przykładem jest - Jedwabne). a my nic..., siedzimy. Czy to nie jest także przyzwoleniem? Czy można szanować tego, który sam się nie szanuje? Towarzystwo tak się &quot;zagalopowało&quot;, że się przez chwilę, &quot;za łby połapali&quot; - krzywdy sobie jednak nie zrobią. To my musimy podnieść głowy.... Kiedy? ... </p><p>Witold K </p>


adres tego artykułu: kowalczyk.info.pl/articles.php?id=19