:: Odszedł dyrektor... na emeryturę
Artykuł dodany przez: witold k (2008-02-15 18:54:39)

<p>Refleksja na temat jednostki w kleszczach... politycznego zawirowania. </p><p>W styczniu 1989 roku ujawnia się, do tej pory podziemna komórka NSZZ &#8222;S&#8221; (Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego &#8222;SOLIDARNOŚĆ&#8221;). Po latach okazuje się, że to pierwsza w kraju Komisja Zakładowa NSZZ &#8222;S&#8221;w branży. W marcu tegoż roku funkcję kierowniczą obejmuje nowy Dyrektor, dotychczasowy pracownik kierownictwa jednostki. Po latach okaże się, że awans następuje w bezpośrednim związku z ewakuacją funkcjonariusza od SOR (Sprawy Operacyjnego Rozpoznania) &#8222;...&#8221;. W czerwcu 89' dochodzi do zmian ustrojowych, formalnie funkcjonuje nowe Państwo - III RP. Funkcjonariusza wycofano z kierowniczej funkcji w marcu, do centrali odchodzi w kwietniu. SOR ostatecznie zamknięto jesienią 1989 r. Jest w moim posiadaniu, jako osoby poszkodowanej przez komunizm. Funkcjonariusz pracuje w firmie do dziś. </p><p>Dyrektor, o którym mowa to postać; ważka, kompetentna, otwarta... Przyszło mi, człowiekowi z indeksu PRL-u, podejmować rozmowy, konieczną współpracę, w trudnym czasie przełomu... Nie mam wątpliwości, że przez wszystkie lata swej dyrektorskiej pracy służył jak potrafił firmie. Służył przez to i państwu, o które nie walczył. Nasza firma to Spółka skarbu państwa. Służył zachowując polityczną ostrożność, swego rodzaju środek. Nie można tego powiedzieć o stosunkach w środowisku pracowniczym. Nie zabrał się z nową po okrągłostołową komuną. Raczej schował na funkcji. Nie opowiedział się po stronie ówczesnych zwycięzców. Samotnik. </p><p>Piszący to postać z drugiej strony. Zostawiam w ówczesnym czasie &#8211; lata osiemdziesiąte, wszystkie swoje; plany, zadania, prywatne nadzieje. Wszystko oddaję na służbę antykomunizmu. Pojawiam się w nowej firmie w wyniku permanentnej próby okiełznania przez bezpiekę działalności w poprzednim zakładzie pracy. Jestem, w tamtym czasie, wypełni inwigilowany ze względu na podziemną antykomunistyczną działalność w mieście i kraju. Zatrudniam się w nowej firmie (1985) poprzez formę zakulisowego ominięcia macek bezpieki. Rok 1989, dla takich jak ja, to realizacja wielkich nadziei. Z antykomunisty, z dnia na dzień (1989) staje się państwowcem... narodowcem, samorządowcem. Lata permanentnej edukacji w formach podziemnych wykorzystuje w nowej rzeczywistości. Z tej perspektywy podejmuje rozmowy, współpracę w firmie i samorządzie. Staje się zderzakiem, który próbuje przyjmować na gardę uciekające z przed nosa nadzieje Solidarności i bezpardonowe uwłaszczania się nowej komuny. Nie daje rady, odchodzę. Jestem Samotnikiem. Na emeryturę nie odchodzę, mam 50 lat i nadzieje... . </p><p>Reasumując... </p><p>16 lutego 2008 </p>


adres tego artykułu: kowalczyk.info.pl/articles.php?id=223