|
|||
:: Był sobie Chojniak? Artykuł dodany przez: witold k (2008-10-24 19:35:19) <p>Młody inteligentny, pełen nadziei. Wielu Mu dobrze życzyło i życzy. Wielu bezinteresownie służy i zapewne rękę poda... niebawem. Ułożony przez...Małgosię i Mariana - pewny siebie. Niegdyś najmłodszy piotrkowski radny. Zrazu wygodny materiał na przyszłość. Poszedł więc jak burza, bądź jak kazali. Kiedyś sam o tym powie. Lojalny, dla przykładu nie zapomniał o koleżance mamy, która dopomogła wskoczyć na Listę. Pilny, pracowity, z dużym ego. Wszystko zniósł... od tych, od których coś mogło zależeć. Zaufał... i przegrał. </p><p>Potencjalny kandydat nowej polskiej nadziei 2005 roku. Także, cały czas narzędzie w ręku, jak kiedyś napisałem <span style="color: rgb(255, 0, 0);"> </span><a href="http://kowalczyk.info.pl/articles.php?id=160" style="color: rgb(255, 0, 0);">MacGyvera lokalnej polityki?</a><span style="color: rgb(255, 0, 0);"> </span> Widząc co się święci spotkałem się w zespole dwuosobowym z ówczesnym liderem przez duże „L” Markiem Jurkiem... w oczywistej sprawie. Poparliśmy Krzysztofa Chojniaka jako ewentualnego kandydata do urzędu prezydenta miasta. Przestrzegliśmy jednak pana marszałka przed Marianem Błaszczyńskim, którego nie da się odessać od Krzysztofa. Jednym słowem. Krzysztof Chojniak może być dobrym prezydentem, ale bez Marina Błaszczyńskiego. Nie bierzemy odpowiedzialności za to co się wydarzy jeśli Marian nie zostanie odseparowany. Lepiej w tej sytuacji szukać innego kandydata. </p><p>W czasie przed kampanijnym okazało się, że szykuje się nie lada oszustwo. Pozostało pokazać, że Piotrkowianie nie są skazani na układ później nazwany „maniutkomanią”. Pojawił się kompetentny kandydat, można było go posłuchać i tyle. Maszyneria poszła - było za późno. Kandydat pokazał się i odszedł z kampanii. Ciągle była nadzieja, że Krzysztof poradzi sobie z prywatnymi wojenkami swego mistrza. Że utemperuje jego przyrodzone cechy, które eliminują ze służby publicznej. Potem jeszcze sytuację próbowałem ratować posyłając dziesiątki meli, sms z propozycjami. Naście felietonów. Nic. Obudził się w końcu i PIS. Krzysztof Chojniak poprosił o nie posyłanie więcej meli, których nie czyta. </p><p>Krzysztof Chojniak - wieloletnią, pilną pracą w Samorządzie bez wątpienia posiadł doświadczenie, które nie powinno być z marnotrawione. Powinien zostać, już dziś, doradcą wspólnego dla lokalnej prawicy kandydata na prezydenta miasta. Piszę o tym na dwa lata przed wyborami ponieważ nie jest dobrze. Wojenka prowadzona od lat doprowadziła do katastrofalnej sytuacji. Na każdym polu. Są: oszukani, zdradzeni, zaszufladkowani. Cwaniaki z pod znaku wyrodzonych dzieci III RP umocnili się, na swych bardzo trudnych, dla nich samych pozycjach. Ich współpraca z MB pogarsza ich szanse na uwiarygodnienie się w lokalnej społeczności. Kościół stał się miejscem (...). Poziom rywalizacji, konkurencji zszedł do poziomu... </p><p>Dlaczego taka propozycja. Kandydat w takim mieście jak nasze, musi mieć poparcie poważnej partii politycznej. Uprzedzenia, toksyny, choćby nie wiem jak duże trzeba zneutralizować. Kampania to dobry na to czas. Skończył się czas na wojenki pomniejszych grup i koterii. Jest jeszcze wiele powodów, które nakazują jedność i zbieranie do kupy: roztrwonionych talentów, przymiotów, przede wszystkim wiedzy o „właścicielach” Piotrkowa. Prawdziwej władzy, która od lat wykorzystuje koteryjne (przepraszam polityczne) wojenki. </p><p>witold k </p><p>26 października 2008 </p>
adres tego artykułu: kowalczyk.info.pl/articles.php?id=249 |