|
|||
:: Dlaczego referendum? Artykuł dodany przez: Witold K (2005-02-14 12:46:29) <p>Od 15 lat poznajemy demokrację samorządową i próbujemy zbudować państwo obywatelskie. W idei państwa obywatelskiego nie władza jest najważniejsza, ale my wszyscy jednakowo równi wobec prawa, odpowiedzialni przed Bogiem i Ojczyzną również tą "małą". Mamy głos decydujący uczestnicząc w różnych mechanizmach demokratycznych. Najważniejszym z nich są wybory. Do naszych uprawnień należy też uczestnictwo w życiu wspólnoty. Może to być wspólnota zorganizowana przy kościele, może to być wspólnota mieszkaniowa w naszej kamienicy, ale również i wspólnota gminna. Tylko od naszej woli zależy czy chcemy mieć wpływ na otoczenie. Czy nasi przedstawiciele spełniają nasze oczekiwania? Tak jak w rodzinie mamy różne poglądy na poszczególne sprawy, tak samo w różnego rodzaju stowarzyszeniach, radach, czy wreszcie w Sejmie. </p><p>Reprezentantami naszych poglądów na terenie miasta są radni zasiadający w Radzie Miasta. Co cztery lata możemy ich ocenić i zaufać im, lub wybrać nowych. W 2002 roku w Piotrkowie zgodnie z nową ordynacją wyborczą wybrano 23 radnych i po raz pierwszy w wyborach powszechnych prezydenta miasta. </p><p>Prezydent Waldemar Matusewicz jest reprezentantem Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Piotrkowa. Stowarzyszenie to skupia niektórych przedsiębiorców z naszego miasta. Do Rady wprowadziło ze swoich list kandydatów jednego radnego. Dosyć szybko pozyskało do współpracy dwóch następnych. Stowarzyszenie poprzez swych reprezentantów próbowało wymuszać na prezydencie różne decyzje, w tym kadrowe. Największe wzburzenie wywołała inicjatywa radnych Prawicy Razem, której efektem było przekazanie uchwałą Rady Miasta opuszczonego budynku poklasztornego dla kościoła Panien Dominikanek. Od tego momentu próbowano wyeliminować reprezentantów Prawicy Razem z koalicji rządzącej. Udało się to jesienią 2004 roku, dzięki koalicji SLD i Stowarzy-szenia na Rzecz Rozwoju Piotrkowa. </p><p>Nowa koalicja rządziła Radą Miasta przez niecałe dwa miesiące. Pozostali radni widząc wyraźne zagrożenie ze strony osób, które wpływają na Radę, a jednocześnie nie są radnymi i nie ponoszą odpowiedzialności za miasto, stworzyli nową koalicję łącznie z Prawicą Razem i odsunęli postkomunistów od władzy w Radzie Miasta. Wykorzystano ten moment do oczerniania radnych, którzy rzekomo mieliby się zajmować tylko sobą. Każdy może sprawdzić ile i jakie uchwały podjęła Rada. Miasto funkcjonuje normalnie, są prowadzone inwestycje i na miarę możliwości rozpoczynane nowe zadania. W tej normalności jest tylko jeden problem. Brakuje prezydenta. Jest on aresztowany już ósmy miesiąc, mimo, że dotychczas nie rozpoczęła się sprawa sądowa. Patrząc na toczące się na naszych oczach procesy w wielkich aferach w naszym kraju, w których oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy, wydaje się to zwykłym śmiertelnikom dziwne. </p><p>Dziwne, ale prawdziwe. O niewinności czy też nie, rozstrzygnie jednak wreszcie sąd. Apele kierowane do prezydenta o dobrowolne złożenie rezygnacji nie skutkują. W grudniu 2004 roku z inicjatywy radnych, w tym Prawicy Razem, zgłoszono wniosek o uchwalenie referendum w sprawie odwołania prezydenta. Niestety w głosowaniu imiennym brakło jednego głosu "za". To właśnie radni, w tym Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Piotrkowa, głosowali przeciw referendum, po czym za kilka dni sami podjęli inicjatywę referendalną w sprawie odwołania prezydenta i... Rady Miasta. </p><p>Cóż wpłynęło na taką decyzję? Może między innymi to, że dwóch z nich traci mandat za kolizję z prawem, w tym za zabór społecznych pieniędzy, jak podaje lokalna prasa. Wszyscy zdroworozsądkowo myślący są za tym, że w tej sytuacji prezydenta należy odwołać. Ale czy Radę też? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Odpowiedź będzie rzetelna jeśli zastanowimy się dlaczego to inicjatorzy referendum nie chcieli odwołać samego prezydenta i wystąpili o odwołanie prezydenta i Rady Miasta. Może liczą na nowe wybory i wejście do Rady gremialnie? </p><p>Proszę bardzo. Za półtora roku kończy się obecna kadencja. Niech wystartują w wyborach i poddadzą się osądowi społeczeństwa. Nie, oni chcą już teraz. Nowe wybory i nowi radni na półtora roku. Takie zamieszanie to zniechęcenie ludzi do czynnego uczestnictwa w naszej miejskiej wspólnocie. </p><p>Żeby referendum było ważne, musi pójść do urn 30 procent uprawnionych do głosowania. W naszym mieście to około 19 tysięcy osób. Do tej pory znacząca większość referendów w innych miastach okazała się nieważna z powodu niskiej frekwencji. Ludzie nie chcą uczestniczyć w rozgrywkach personalnych i awanturnictwie politycznym. Są konstytucyjne terminy wyborów i należy ich przestrzegać. Inaczej będziemy chodzić na zawołanie różnych inicjatorów, którzy często mają pełne usta szczytnych haseł, a w rzeczywistości dbają o własne interesy. </p><p>To co z prezydentem? Jeżeli referendum będzie nieważne, to w końcu wojewoda wprowadzi komisarza i rozstrzygnie ten problem. Dziwne wydaje się, dlaczego do tej pory tego nie zrobił. Przy kolejnym przedłużeniu aresztu nie będzie miał wyjścia. Za dużo potrzeb mamy w naszym mieście, żeby tracić czas i pieniądze na awantumictwo polityczne. Inicjatorzy wyłożą pieniądze na propagandę a za referendum zapłacimy wszyscy z budżetu miasta. Czy warto? Za ewentualne nowe wybory prezydenta i Rady też trzeba by wydać okrągłą sumę. Czy warto tak inwestować publiczne fundusze zwłaszcza, że wybrani pełniliby swoje role tylko przez jeden rok? Każdy podejmie decyzję sam, bo takie jest jego prawo. Niech podejmie ją świadomie.</p><p>M.R. </p>
adres tego artykułu: kowalczyk.info.pl/articles.php?id=73 |