|
|||
:: List do przyjaciół nr 5. Artykuł dodany przez: Witold K (2005-03-10 12:04:37) <p>Już nikt nie ma wątpliwości, że samorząd, ustrój państwa, poszczególne ministerstwa, spółki etc. to tylko i wyłącznie obszary walki o wpływy, o pieniądze i interesy grupowe. Kampanie wyborcze takie widzenie uwiarygodniają. Sprzeciwiam się takiemu myśleniu i ciągle mam nadzieję ... nie spocznę. </p><p>Okres kampanii referendalnej - jej intencje, demagogia, medialne oblicze, każe zastanowić się nad przyszłością naszego lokalnego podwórka. Przedtem zwrócę uwagę na fakt i na to, jak go rozumiem. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że zadanie drugiego pytania w Referendum, było próbą przerwania IV kadencji RM, co należy odebrać jako próbę zawłaszczenia ważnego narzędzia ustroju państwa do celów poza ustrojowych. Tak zakreślone siedlisko w oczywisty sposób określa swego rodzaju półkę i w taki sposób rodzi i realizuje zamysły. Takie pytanie nie zrodzi się w głowie samorządowca, a raczej stratega w „interesach”. Środowisko - w RM, widzi raczej maszynkę do głosowania woli prezydenta, niż lokalny parlament określający zadania. Obecny etap ustroju samorządu zrównał pozycje władzy wykonawczej i uchwałodawczej. Nie ma tu miejsca na dominację. Tak w ogóle to przydałby się komitet wyborczy, który wystawiłby jedną reprezentację, albo prezydenta albo radę i w ten sposób uzmysłowiłby intencje ustawodawcy. Samorząd nie jest i nie może być przedmiotem, ma być podmiotem. Owszem IV kadencja, została zawładnięta przez urząd prezydenta, na samym początku swej służby. (Czy dobrze wykorzysta czas, który dostała?) Celem referendum nie było zlikwidowanie owej nienormalnej, nie ustrojowej sytuacji, a wręcz przeciwnie, dalszej dominacji nad RM. Bardzo dużo (przypominam, pod nieobecność prezydenta) mówiono o nie możności dalszej współpracy prezydenta i rady. Tak jakby ktoś komuś robił łaskę, w tej sprawie ustawodawca określił zadania i kompetencje. Każdy ma robić swoje. Komisarz w dzisiejszym rozumieniu, to postać której nie należy się bać, wręcz przeciwnie. Powszechność zjawiska zawłaszczania organów różnego szczebla, nie jest i nie może być tu wytłumaczeniem. </p><p>Ustrój państwa nie jest folwarkiem i nie będzie. Jest (i to jest duży problem) polem swego rodzaju maskowego balu, czasem wojny. Uczestnicy takich fajerwerków ( np. naszego najświeższego czasu) przybierają stroje, które ich ugniatają, w których źle się czują i których nawet nie potrafią dobrze założyć. Jak bardzo przekonywująco grają swoje tymczasowe role, pokazuje 80 czasem 90% abstynencja włączania się do takiego tańca – jak chodzi o tańce referendalne. Te 10 - 25 % idących na tańce do urn, to także tancerze. Tak to się porobiło z naszą demokracją. Zadaniem, a potem powodem działania, nie jest jakość tańca, tylko to co kto utańczy – czasem zwykły sznur. A to, że potem taki sznur jest pokazywany jako naszyjnik z pereł, jest wymownym symbolem naszego czasu. </p><p>Do meritum. Sytuacja, w której referendum nie przyniosło upadku IV kadencji, jest okazją do:</p><li> Do podjęcia próby zaprezentowania się (obecnych samorządowców) jako środowiska nie podatnego na wpływy pozamerytoryczne, jako autentycznych stabilizatorów interesów, oczekiwań i beznadziei. </li><li>Do zastanowienia się nad uaktywnieniem tych, którzy pozostają (we wszelakich wyborach) w domach, bo to Ci są nadzieją i siłą, która może uwiarygodnić nas. </li><li>Do remanentów w środowiskach, których ambicje kierują się na lokalny Samorząd. Czas na powstawanie programów godnych intencji ustawodawcy i budowę zaplecza, raczej jednoczenia niż dalszego dzielenia. </li><li>Budowanie porozumienia pomiędzy spuścizną solidarnościową a postkomuno-biznesową - kreowanie przyszłości. Proszę nie mówić, że to dla współcześnie działającego młodego pokolenia nieważna sprawa. To co ważne, to zrozumienie istoty problemu, przez młode pokolenie nie mające żadnego doświadczenia z czasu, który minął, a który odkłada się w rzeczywistości i co symbolizuje upadek III RP. <p>Tekst ten proszę odczytać, jako kolejny już trzeci głos, po: Demokratyczny kac i Kampanię czas zacząć, wpisujący się w kampanię, mającą pobudzić mieszkańców naszego miasta do udziału w życiu publicznym, w tym politycznym. Do określenia swego miejsca w tłumie. </p><p>Witold K </p><p>Wielkanoc AD 2005 </p></li>
adres tego artykułu: kowalczyk.info.pl/articles.php?id=79 |