:: 25. rocznica wprowadzenia stanu wojennego
Artykuł dodany przez: Witold K (2006-12-10 19:22:12)

<P>Proponuję spojrzeć na te mijające 25 lat, jako na etap wielopokoleniowej drogi do Wolności. To ważne, bo jeśliby zatrzymać się tylko na bieżących sprawach, co jest konieczne (emocjach), to zobaczymy przykry obraz... <P>25 lat to sporo. To bardzo dużo z perspektywy osób, które &#8222;Solidarność&#8221; pamiętają z cichych rozmów rodziców - w domowych pieleszach. Lepiej je widać z lokalnego podwórka. Na przykład z Piotrkowa Trybunalskiego, który jest swego rodzaju lustrzanym odbiciem tego, co w trawie piszczy i doskwiera. <P>Patrząc od góry... Od pierwszej Solidarności. Od rywalizacji w łonie antykomunistycznej opozycji z lat siedemdziesiątych i lat junty wojskowej. Od Klubu Krzywego Koła, Komandosów... W latach osiemdziesiątych od Bronisława Geremka, Adama Michnika, Jacka Kuronia..., która chciała zmieść z życia politycznego &#8222;Grupę Roboczą NSZZ &#8222;S&#8221; &#8211; z Andrzejem Słowikiem, Jerzym Kropiwnickim, Grzegorzem Palką.... Do samotników &#8211; Andrzej Gwiazda, Seweryn Jaworski..., wcześniej Kazimierz Świtoń... Od skutecznego nie dopuszczenia, do Lecha Wałęsy, ludzi &#8222;Grupy Roboczej&#8221;. Myślę, że już czas, aby Lech Wałęsa wyjaśnił kilka spraw. Na początek sprawę obsadzania pierwszych przewodniczących zarządów rejonów w 1989 roku &#8211; lista Wałęsy i Kiszczaka. Konsekwencję walki o &#8222;Solidarność&#8221;, po 1989 roku, która spowodowała podziały &#8211; Solidarność 80&#8217; i kilka innych. <P>Piotrkowska &#8222;Solidarność&#8221; nie uciekła przed konsekwencjami podziałów na górze. Po lokalnym podwórku solidarnościowym, w latach osiemdziesiątych, przewinęło się solidarnościowe lewactwo. Jednak był to jedynie ślad tego, co w kraju, w późniejszych latach spowodowało &#8222;wojnę na górze&#8221;. Rada Miasta pierwszej kadencji, też była przez chwilę, polem rywalizacji &#8211; &#8222;ROAD&#8221; kontra &#8222;Solidarność&#8221; ze znaczkiem. Dziś można powiedzieć sprawy zastępcze, nie mające znaczenia dla miasta. <P>Solidarność, której cały czas służę to dziedzictwo, które w najnowszej historii lokuje się w spuściźnie po &#8222;ROPCiO&#8221;. To siła &#8222;DLP&#8221; i jego owoce, w postaci zawodowych duszpasterstw, katolickich partii politycznych. <P>Teraz o tym, co najbardziej uwiera. O ludzkich ułomnościach, przerośniętych ambicjach... Tak bywa &#8211; jest nieuniknione, że ideowe, polityczne podziały wielkich, odkładają się cieniem na dole. Niestety, na dole realizują się na polu walki personalnej, która po latach wyraża się poprzez obciążenie w sumieniu. To jest problem. Rywalizacja ta, która choć blokuje, niszczy jednostki i perspektywę, to nie jest w stanie powstrzymać nadziei.., nowej fali. Szkoda na nią czasu - jest toksyczna. Zdrowy polski &#8211; piotrkowski organizm ostatecznie pozbywa się jej, bądź ją wchłania. <P>Po 25 latach poróżnień, mamy taki oto owoc, że w bieżącej miejskiej polityce, kulturze, biznesie, mało jest ludzi pierwszej Solidarności &#8211; także mało ich następców. Część wyeliminowano, cześć poszła na wewnętrzną emigrację. Ci, którzy są, napotykają na nieprzeciętne trudności. Myślę, że należy podać jakiś przykład, jako podstawę do analizy. Do budowania na nowo. <P>Czy to znaczy, że rewolucja zjada swoje dzieci? Mam wrażenie, że tak i, że inaczej być nie może. Dopóki są w życiu publicznym, osoby Sierpnia &#8217;80 i nadziei wtedy wyzwolonych..., mają w obowiązku strzec spuścizny, tak, aby ich następcy jak najdłużej mogli czerpać z pierwotnego źródła. <P>Różnie bywało, przez te 16 lat, jak chodzi o samorząd. Obecny prawicowy zaprząg w RM do Waldemara Niewinnego (prezydenta miasta skazanego za korupcję) - IV kadencja i układanka w lokalnej wierchuszce (początek V kadencji), wymaga dogłębnej refleksji i form pracy. Owszem to piotrkowska nisza (a może nadzieja), nie można powiedzieć, że wypełnia piotrkowską paletę. Nie jest nawet mniejszością, jest ryzykowną próbą. Jednak nie można przejść do porządku dziennego &#8211; odpuścić na kolejne 4 lata. Powstała, owa nisza, ze względu na zaniedbania tych na barkach, których spoczywa odpowiedzialność. <P>Należy służyć na miarę możliwości, podejmując wezwania i trudną materię. Celem, bowiem jest rozwój miasta, dobrobyt obywateli i troska, o image trybunalskiego grodu. Życie nie znosi próżni. Zatem należy przyjąć rzeczywistość AD 2006 wraz z inwentarzem. Takie jest prawo natury. Nie można go nie uznać ani ominąć. Można przerobić na dobry przykład pokonywania trudności &#8211; zaniedbań. <P>Doświadczenie, jakiemu nas poddano (już po wyborach samorządowych) może okazać się owocne. Pomocne w wykrzesaniu zdrowej energii, której zdaje się zabrakło. Energie ostatnio uruchomione to nie te, które są potrzebne lokalnej wspólnocie, z resztą już wygasają. Jest okazją dla wszystkich... <P>Niech doświadczenie 25 lat, które wspominamy, pomoże zrozumieć popełnione błędy. A ich analiza doda siły, aby stanąć ponad obecną wojnę na górze czy układanki na dole. Każdy ma swoje miejsce, czas, obowiązki i przynależną pozycję w kolejce &#8211; na końcu... <P>13 grudnia AD 2006


adres tego artykułu: kowalczyk.info.pl/articles.php?id=163