:: Byłem na opłatku, na pielgrzymki też jeżdżę kiedyś chodziłem.
Artykuł dodany przez: Witold K (2004-11-24 13:04:23)

Dla większości naszych rodaków (tak to wygląda) to jakaś zupełnie nie ważna sprawa. Zapewne każdy kiedyś słyszał, że jakaś grupa środowiskowa jeździ do Częstochowy. Wie także o co rocznym spotkaniu opłatkowym. W tym roku takie spotkania odbywały się. Wydaje się, że są to (opłatek i pielgrzymka) dwa różne światy. Bywam tu i tu dlatego zabieram głos. <p>Wydarzenia te (swego rodzaju zjawisko społeczne) dotykają najczulszej struny polskiej rzeczywistości lat przełomu. Kilkupokoleniowe obciążenia z PRL, oraz doświadczenie znane jako Rodowody Niepokornych, mieszają się (jak to powiem) z obecnym wolnym rynkiem idei i antywartości. Na to nakłada się nasza letnia postawa wobec swego własnego kulturowo religijnego pochodzenia. Postawa asekuracji (poprawności politycznej) dopełnia obraz, nad którym chciałbym na chwilę zatrzymać swego czytelnika <p>Dlaczego i po co chcę zatrzymać czytelnika nad tą sprawą. Bo jestem przekonany, że na polu atmosfery i wartości jakie niesie w naszym indywidualnym ego sfera duchowa, można wiele zrobić dla społeczności, w której np. pracujemy. Codzienność wspólnoty pracy wytycza struktura organizacyjna i zakres obowiązków pracowniczych. Jest ona, ta codzienność, nieprawdopodobnie obciążona. Obecnie na tym &quot;rynku&quot; wojuje obawa o miejsce pracy i rywalizacja o wpływy u tych, od których to może zależeć, na kolejnym warunki pracy i atmosfera pracy. Stan taki ma przemożny wpływ na całość naszego życia, nie tylko w pracy, w domu, ale i na nasze wnętrze, a poprzez to na stan zdrowia. To oczywistości, nad którymi nie ma potrzeby zatrzymywać się. Pod jednym wszakże warunkiem, mianowicie pod tym, że uznamy te problemy za nie ważne i nie mające wpływu na kondycję w firmie i firmy. <p>Nie sądzę, aby ktoś postawił taką diagnozę. Bez względu na fakt, iż w znacznej części obecne spotkania opłatkowe nadzwyczaj oczywiście kojarzą się z byłymi akademiami ku czci. Tam się chodzi bo można się pokazać, tym od których coś może zależeć. To należy je robić, ponieważ nasza (społeczna i narodowa) niedaleka przyszłość w sposób zdecydowany (bardziej radykalny niż obecnie) narzuci nam tak różne i z gruntu obce formy życia społecznego i kulturowego, że możemy w niej się nie odnaleźć. Może się okazać, że obecna sytuacja, pewne społeczne przyzwolenie na nie do końca poważne traktowanie tych naszych kolegów i koleżanek, którzy w swej codzienności &quot;pachną&quot; kościołem stanie się naszym narodowym kacem. Ktoś może nam znów przypomnieć wesele Wyspiańskiego. Sadzę, że będą to Ci sami, przed którymi dziś, asekuracyjnie, wolimy być obojętni na to co od wieków Polskę stanowi. <p>Witold K <p>Piotrków Tryb., 10.I.2003


adres tego artykułu: kowalczyk.info.pl/articles.php?id=18