:: List do przyjaciół nr 8.
Artykuł dodany przez: Witold K (2007-06-30 20:53:40)

<p>Nie chcę się powtarzać, ale wiadomo, że tam gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania. Coś trzeba z tym robić. Pokłosie lat niewoli i przyrodzonych cech sobiepaństwa mniejszości i całkowitej obojętności na sprawy społeczne czy polityczne większości. Jedni, obrazowo mówiąc, w - Sierpniu 80`, latach junty wojskowej, czerwcu: 89` 92` czy przełomie 2005` -, pracowali na rzecz wolności narodowej różnie ją rozumieli, bo z różnych źródeł czerpali, inni dla odegrania się na swych byłych współpracownikach. Pierwsi jak i drudzy byli i są marionetkami w rekach odwiecznej utopijnej wizji wielkiego państwa Europy. Prasa niemiecka, dla Niemców, w tych dniach poinformowała, że Niemcy przy użyciu UE osiągnęły więcej niż przy pomocy I i II wojny światowej. Ta sama niemiecka prasa w Polsce robi z polskich polityków&#8230; a lokalni utytułowani watażkowie Brukseli jak niegdyś Moskwy służą za srebrniki. Czasem są to Ci sami, mundurki zmienili i z lekka podstarzeli się, co jest pewną nadzieją. Tyle, jeśli chodzi o siły, które rządzą, jak powiedzieć od góry. Niewiele możemy tu zrobić&#8230; pomiędzy wyborami. </p><p>Ważniejsze i bardziej realne jest codzienne oddziaływanie w małej ojczyźnie, gdzie wszyscy się znają. To, co łączy wielką politykę i tę małą, samorządową to to, że powszechna obojętność i wewnętrzna emigracja obywateli dotyka tak góry jak i dołu. Zaobserwować można większy niż za PRL brak zaufania do władzy. </p><p>Bardziej chcę służyć mojemu miastu, bo wiem jak i o tym kolejny list. Los - cechy, np. charakteru, uwarunkowania, ustawił mnie wpierw po stronie radykalnego antykomunizmu następnie (&#8222;poszkodowany&#8221; na własne życzenie) wśród bezinteresownych służących polskim przemianom. Wieloletnie doświadczenie na tym polu pozwala na chłodną analizę i konieczne, moim zdaniem, formy ekspresji &#8211; na miarę możliwości... </p><p>List kieruje (jak poprzednie) przede wszystkim do Piotrkowian; ideowych, religijnych, politycznych, których znam i którzy mnie znają - patrzą na to, co robię..., więc wyjaśnianie problemu III RP jest zbędne. Rok 2005, to kolejny polski przełom, to zakwestionowanie podstaw III RP. Nowe otwarcie, szansa, jakiej nie mieliśmy&#8230; Jeśli patrzeć na ową szansę z perspektywy lokalnej, piotrkowskiej, to nie jest dobrze. Nie było w Piotrkowie Trybunalskim w kampaniach wyborczych ducha zmian. Był (i jest) duch a i owszem, ogrania konkurentów do samorządowego tortu na zasadzie jak nie z nami to wróg.&#8230; a kogo można znaleźć pośród nas (&#8230;) <a href="/articles.php?topic=3">TUTAJ</a> . </p><p>Nie jest tak i nigdy nie będzie, taką mam nadzieję, że do samorządowej władcy jak mówią, ja wolę do administracji, dostaną się osoby o kreślonej na zamówienie predyspozycji. To znaczy, że mamy permanentne problemy z ludźmi. Ich osobiste przymioty w tym ułomności, forma publicznego współżycia, jako teren indoktrynacji, to problemy i utrudnienia w budowaniu lokalnej wspólnoty. Jeszcze długo poczekamy na to, kiedy zorganizowane środowiska Piotrkowian pomogą lokalnej wspólnocie. Nie wpiszą na listy wyborcze, nie zgłoszą na konkursy do stanowisk w samorządzie i jego agendach, tych swoich członków, którzy ze swej natury grabią tylko do siebie, bądź też ogony mają.... Po obserwacji niemowlaka już wiadomo, Kto z niego wyrośnie, a co da się jeszcze sformatować. </p><p>Bez lokalnej wspólnoty, określonej terytorialnie, kulturowo, politycznie&#8230; w nowym kołchozie nie mamy szans. Coś trzeba na tym polu robić, choćby podawać narzędzia&#8230; i przestrzegać przyjętych norm, których zawłaszczanie zawsze kończy się źle... W moim mieście, któremu chcę służyć, nie widać idei. Myśli przewodniej, której celem jest sukcesywne pozbywanie się obciążeń homo sovieticusa. Widać formy marketingu, wzięte z Waldemara Niewinnego, tym gorsze, bo wciągające sacrum. Tamten budował image stojąc jak pajac w Kościele, Ci klęcząc przed Ołtarzem, tuż przed konkursem. Są siebie warci&#8230; tamten nazywał się lewicą Ci prawicą. </p><p>Do napisania kolejnego Listu do przyjaciół, zmobilizowała mnie rozmowa, także wymiana listów z p. Krzysztofem Chojniakiem. Rozmowa zakończyła się przykro, trudno i źle wróży. Jest problem z obecną ekipą samorządową. Mam osiem lat służby w samorządzie z mandatem i drugie tyle z drugiej obywatelskiej strony. Uważam, że publiczna debata na tematy poliszynela jest konieczna. Należy ją ucywilizować, pojawiło się, bowiem nowe tajniactwo &#8211; internetowe, które nie zawsze służy publicznej debacie a wytrząsaniu&#8230;. </p><p>Podejmuję ten obowiązek publicznej debaty od lat, a nie jest on łatwy, ciągle pod wiatr. Mowa o debacie przy użyciu Internetu (nie w gabinecie lub pod stołem), formy komentarza i określonej publicystyki w szczególności lokalnej i na własny rachunek. Jest nas coraz więcej&#8230; oddajemy do dyspozycji serwis trybunalscy.pl Przy okazji. Zapewniam z gronem współpracowników - coraz większym, że trybunalscy.pl są propozycją do wymiany poglądów i debat&#8230; taki mamy cel. Zapraszamy do współpracy sami niewiele możemy. <br /></p><p>Zapraszam do publicznej debaty na trybunalskich.pl tych wszystkich..., jak nazywam odrzuconych zaszufladkowanych przez ekipę. Wasza postawa z boku odpowiada idei samorządowego trwania i w ten sposób ponosicie współodpowiedzialność. Obecna administracja samorządowa mam nadzieję podejmie propozycję i możliwość skorzystania z tego medium. </p><p>30 czerwca 2007 Sobieszewo - Gdańsk </p>


adres tego artykułu: kowalczyk.info.pl/articles.php?id=190