:: Ciernista droga do społeczeństwa obywatelskiego.
Artykuł dodany przez: Witold K (2004-11-24 13:40:54)

Społeczeństwo obywatelskie, to dziś wartość nadrzędna i konieczna. <p>Choć pamięć (w tym zakresie) czasów PRL-u odstrasza, to wzmożona aktywność różnych zorganizowanych mniejszości (w tym politycznych) winna dopingować do aktywności. Od góry patrząc ( w kwietniu 2004) na taktyczne obnażanie SLD - tego czym jest i jak wygląda jej dno, nie można mieć nadziei, ponieważ dokonuje się właśnie obnażanie, miast nawracanie. W tej wojnie chodzi raczej o porządkowanie, przetasowanie, nie o zmiany czy nowych ludzi. Awantura w tzw. lewicy, nie interesuje piszącego (z innej gliny go zrobili) jednak fakt zaangażowania się środków masowego przekazu w ich rozgrywki, musi budzić niepokój. Nie dlatego, że środki przekazu o tym mówią, dlatego, że o tym nie mówią - nie mówią o istocie konfliktu, a temu mają wolne media służyć. Ogólnie mówiąc, bermandele nie bardzo chcą dzielić się stołkami w Brukseli, zbyt dobrze pamiętają konsekwencje takiego podzielenia się stołkami w Moskwie - na początku programu ekspansji, obecnie zwanego Unią Europejską. <p>Od dołu rzecz biorąc - w Piotrkowie Trybunalskim, doceniając całą gamę pozytywnej działalności, chcę pokazać mniej pozytywną. Spoglądając na działania (język) którym czasem mówią strony społecznie aktywne, widzimy zachwiany, nieprawdziwy obraz. Jaki jest ten prawdziwy? Taki jak go opisze ten, który ma taką możliwość! (ten co ma w ręku media i nimi dysponuje). Mamy zatem obraz wdziany przez tego i owego. Na dole jest o tyle lepiej, że tu nikt nie kreuje rzeczywistości. Czasem pojawia się spór, owszem, ale z reguły jest to jedynie okazja do zorientowania się, kto gdzie ma wpływy. Miast rzeczowej wymiany opinii, czy propozycji działania, zdarza się szufladkowanie przeciwnej strony lub potencjalnej konkurencji. <p>Dlaczego tak jest? czy nie dlatego, że środki przekazu bywają narzędziem w rękach poszczególnych graczy i z tym problemem muszą sobie radzić nie dlatego, że próba wskazania problemu spotyka się (czasem) z ignorancją względnie atakiem, nie dlatego, że na w/w rzeczywistość jest przyzwoleniem ośrodka mającego prawne narzędzia do pozytywnego kreowania, czy taki stan nie jest wygodny dla wielu. <p>Jest to jeden z powodów społecznej alienacji, widocznej poprzez małą frekwencję wyborczą? Jakie są drogi wyjścia? - Społeczeństwo Obywatelskie! Wyrażę pogląd, że nie ma alternatywy. Jest natomiast długi i ciężki etap oswajania się lokalnej administracji (czytaj władzy, to dziś ważne, jeśli chce się być w mniejszości) z uwagą - kompetentnym obywatelem, posiadającym wiedzę i pokazującym wartość tejże, w celu wykorzystania jej dla dobra publicznego. Owszem nie ma dziś wielu, którzy bezinteresownie chcą służyć swym doświadczeniem. A i tzw. władza (jak ją dziś widzimy) byłaby co nieco sfrustrowana, gdyby tak jej praca była publicznie oceniana. To także koniec z prywatnym (często trudnym) obliczem społecznej funkcji czy zawłaszczaniem dobra publicznego przez taką czy inną grupę. Jednocześnie w tej perspektywie, następuje samoistne zlikwidowanie zacietrzewienia konkurentów, do tych czy innych funkcji - ukazuje się obiecująca perspektywa. Warta zachodu - moim zdaniem. <p>Piotrków Trybunalski, kwiecień 2004 <p>Witold K


adres tego artykułu: kowalczyk.info.pl/articles.php?id=52