:: Rozprowadzają nas, a my dajemy się
Artykuł dodany przez: Witold K (2004-11-24 13:43:33)

Czy jest związek między numerkami, miast nazwiskami, na klatkach schodowych - a sprawą Matusewicza? Z pozoru nie ma - a jednak! Na początek o tym. 1. Kilka lat temu, w felietonie dla lokalnego miesięcznika, pisząc o zatracaniu się polskiej tradycji, zwróciłem uwagę na majstersztyk (tych, którzy nami grają) w postaci ustawy o ochronie danych osobowych, która z mocy prawa robi z nas numerki - na przywołanych już wejściach do naszych bloków mieszkalnych. Zwróciłem uwagę, że jest to cios w narodową tradycję, która pozwoliła nam przetrwać. W Polsce zawsze drzwi dla sąsiada stały otworem. To komuniści nas pozamykali. Jak pamiętamy nie było takiej klatki schodowej, w której nie mieszkałby ormowiec, lub inny zaufany. Ormowcy dalej mieszkają pośród nas i wywołuje to różne sytuacje, do dziś. <p>Ale nie o tym. Polacy tak bardzo i ochotnie skorzystali z tego &quot;dobrodziejstwa&quot;, że nazwanie po imieniu, owego chowania się jak strusie, powodowało poróżnianie się osób, do tej pory nastawionych przyjaźnie. W moim przypadku cały tekst wypadł z RT i na wiele miesięcy zapanował spory chłód. Dlaczego, bo pośród współredaktorów była osoba, która skorzystała z dobrodziejstwa chowania się przed sąsiadami i do siebie odniosła mój komentarz. Ustawodawcy, zaś chodziło (przede wszystkim) o umożliwienie pełnej swobody w penetracji polskiego rynku przez kapitał spekulacyjny i obcy. O swobodną możliwość korumpowania polaczków. Jedną z konsekwencji tegoż, jest wylewająca się fala wirtualnych wieści o osobach, szczególnie o publicznych. Nie byłoby tego zjawiska, gdyby nie ochocze wykorzystanie możliwości, jakie daje np. koncesjonowanie informacji o dobrach publicznych. <p>Jaki zatem jest ten związek. Ano taki, że pan Waldemar, wskazując na (schowane za parawanem, wymienionej ustawy) korupcyjne oblicze łódzkiego SLD, spowodował skierowanie światła na swoją osobę. Co odłoży się dokładnym rozświetleniem niejakiego Pęczaka. To oczywiście dobrze, bo w ten sposób dowiemy się, że http://www.piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/forum/wiadomosci/45114_165041.html.... ( Wiadomości z tego wątku forum to komentarze do Areszt dla prezydenta Piotrkowa Kompromitacja ABW i prokuratury autor: Zbigniew Antoszewski (gość) data: 2004-05-28 17:40 Trzy lata trwa śledztwo w sprawie afer w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska. Mimo przesłuchania dziesiątków świadków, których wielu zeznało, że głównymi pomysłodawcami i organizatorami przestępczych działań byli - Pęczak i Konieczny/sam tak zeznałem/,nie postawiono im zarzutów. A chodzi o 40 milionów złotych. ABW nie chce tego zauważyć? A zasiadanie w 2 radach nadzorczych żony Pęczaka Dagmary i w jednej jego córki Barbary? To przecież nic innego jak ponad sto tysięcy złotych rocznie łapówki dla Pęczaka. A kilkudziesięciotysięczne dochody Dagmary z Biura Ochrony Danych Osobowych bez wychodzenia z domu? A prywatny kierowca Pęczaka przez kilka lat utrzymywany na etacie spółki WFOŚ? A łapówka dla Pęczaka w wysokości ponad 7 tysięcy złotych zawarta w cenie niezasłużonego wyjazdu studyjnego do Afryki Południowej jego córki Barbary załatwiona od zależnego od niego Dyrektora Kasy Chorych W .Stelmacha? Można jeszcze wymienić i kilka innych. Dlaczego nie chce tego widzieć ABW na czele z gen. P. Pruszyńskim? Dlaczego moje doniesienie do Prokuratury Okręgowej w Łodzi w sprawie sprzedaży za 500 tysięcy złotych mieszkania s stanie surowym, o wartości ok.280 tysięcy złotych Sobiesławowi Zasadzie przez podstawioną firmę &quot;Era-Bud&quot; zostało przeniesione najpierw do Warszawy, a później do Płocka? Dlaczego po cichu próbowano umorzyć śledztwo nie przesłuchując łódzkich radnych SLD, których to Pęczak z pozycji przewodniczącego Rady Wojewódzkiej SLD zmuszał do głosowania na rzecz zbudowania Supermarketu przez firme &quot;Era-Bud&quot; wspólnie z Sobiesławem Zasadą? O tym wszystkim wie doskonale pan gen. Paweł Pruszyński- Zastępca Szefa ABW w Warszawie. Stwierdzam to z całą odpowiedzialnością, gdyż wielokrotni o tym z Nim rozmawiałem! ) ciekawym jest, ostatecznych wyroków w sprawie Matusewicza i Pęczka.<p> 2. Z innej beczki. Znam przypadek, że osoba publiczna, za swoją pracę w samorządzie piotrkowskim, w ramach odwdzięczenia się za pozytywne zmiany lokalnego prawa, otrzymała zegarek na rękę, koloru złotego. Owy, niechcąc robić przykrości darczyńcom w postaci oddania prezentu - to byli związkowcy, zaniósł zegarek do lokalnego radia na prezent dla radiosłuchaczy za wygrany konkurs - (radio wiele takich robiło), informując darczyńców o tymże. Zegarek ostatecznie został przyjęty. Ale zdziwienie z jakim się spotkał i skwitowanie po chwili zamyślenia - cytuję, &quot;rzeczywiście, a ile jest wart ten zegarek, też się wysilili&quot;, na wiele miesięcy odebrała (przekazującemu zegarek) nadzieję na naszą społeczną dobrą przyszłość. <p>Do rzeczy. Najpierw pan Waldemar miał być bez winny. Jak został aresztowany to okazało się, że zjadł cztery obiady, za które nie zapłacił. W tymże radiu, słyszę atmosferę sprzed lat. Radiowcy kpią sobie z ABW. Ironicznie pytają czy obiad powinien jeść ten, który płaci, czy ten któremu talerz pod nos stawiają. Nie sądzę aby tak inteligentne żarty, pomogły aresztantowi. Raczej spokój, nie ujawnianie zwichniętej moralności w Piotrkowie, jest obecnie potrzebne. Pan Waldemar pobiera polityczną zapłatę. Ma wreszcie czas na przemyślenia, analizy i powroty do źródła. Znam wielu, którzy chętnie by pogadali z kolegą od I komunii świętej, ale jak widzą pajaca stającego podczas podniesienia na mszy świętej, to odechciewa im się wspominać znajomość. To pan Waldemar sam zmienił towarzystwo, może czas na nowe. <p>Witold K <p>Piotrków Trybunalski, 31 maja 2004


adres tego artykułu: kowalczyk.info.pl/articles.php?id=55