szukaj:

Modlitwa do Błogosławionego Jana Pawła II

Menu
W małej ojczyźnie
W dużej ojczyźnie
W Europie
Listy do przyjaciół
o sobie
woda

Prawica RP w PT
Radni V kadencji
inne
forum
strona główna
katalog stron
kontakt
Inne
działy artykułów
subskrypcja
informacje o nowych wersjach na twój mail!
Statystyki
userów na stronie: 0
gości na stronie: 7
Artykuły > W małej Ojczyźnie > Grzech zaniechania

Na kanwie tropicielskiej misji, jaką prowadzą „wyzwoliciele” lokalnego Samorządu odnoście do rocznych nagród nauczycielskich podzielę się refleksją. Może to było 14 lat temu. Zarząd Miasta chciał mnie oddelegować do komisji konkursowej na dyrektora przedszkola. Odmówiłem. Do konkursu, bowiem przystąpiła dotychczasowa dyrektorka, moja sąsiadka. Odmówiłem, ponieważ musiałbym wystąpić przeciw tej kandydaturze – pani nie nadawała się do pracy z dziećmi. W tamtym czasie słowo członka zarządu było brane pod uwagę – osoba konkursu by nie wygrała. Owa, to córka osiedlowego „współpracownika”. Mama tej pani to także jeden z donosicieli na mnie – kilka razy przyłapałem panią na kontaktach z ubekami, dziś znanymi „autorytetami”. Strasznie nie lubiła dzieci - córce to zostało.

Po co ten wstęp. Ano po to, żeby uzmysłowić grzech zaniechania, że popełniłem wtedy błąd - trzeba było wielu lat, aby bunt rodziców dzieci spowodował odsuniecie tej pani od pracy z dziećmi – uwaga w tym przedszkolu. Pani w kolejnych latach dalej pracowała z dziećmi – otrzymywała bez problemu nagrody. Owszem nie jest źle, z satysfakcją obserwuję wielkie poświęcenie piotrkowskich nauczycieli i autentyczną służbę w wychowaniu dzieci i młodzieży. Jednak sporo jeszcze jest do zrobienia.

Nagroda roczna, to przede wszystkim polityka (dyrektorów) w kreowaniu idei, celów. Zaburzenia na tym polu nie podlegają fajerwerkom, lecz refleksji. Owe zaburzenia to przede wszystkim personalne uprzedzenia, ślepa rywalizacja, często świadkami tegoż są uczniowie... Wara światu zewnętrznemu od tych problemów. To sprawa gron pedagogicznych, rodziców i władzy oświatowej.

Kolejny etap w drodze do Samorządu – jak to nazywam „referendowców”, akcja przeciw vice prezydentowi miasta, odsłania powiązania części środowiska nauczycielskiego ze środowiskiem, które nie wyciąga wniosków i poprzez to dalej stanowi zagrożenie dla miasta. Akcja „nagrodowa” podobnie jak „wyciąganie po nazwisku wybranych nicków” czy zadyma referendalna wskazują na pewien problem, z którym środowisko nie umie sobie poradzić. Miast wyciągać wnioski, kaleczą otoczenie i wprowadzają toksyczną atmosferę.

Jeśli środowisko chciałoby służyć miastu, nie rozrabiać, to w sprawie nagród nauczycielskich, zaproponowałoby nowy regulamin ich przyznawania. W prowadziłoby go na komisje, sesję RM i tam przedyskutowałoby fakty i przegłosowałoby go. A co zrobili? Każda osoba z nimi kojarzona jest automatycznie negatywnie naznaczona. Ta, z którą walczą, zapisze to do swoich pozytywów.

Jednym słowem goście rozrabiają. Należy spodziewać się blokady mównicy w RM.

Reasumując. Powolne, nie rewolucyjne przejście do nowej Polski – czasem nazywają to grubą kreską, ma swoje konsekwencje w postaci pomieszania z poplątaniem. Moja postawa z przed lat... Działanie rzekomych odnowicieli Samorządu ma więcej z zamówionych technik operacyjnych milicji obywatelskiej, niż z polityki osiągania celów w demokracji - która szanuje jednostkę. Towarzystwo proponuje piotrkowianom piekło.

Aż ręka świerzbi, aby przy okazji pytać publicznie o nie zmierzoną liczbę, przekrętów, które są tajemnicą poliszynela. Dla przykładu, czy ktoś może powiedzieć na czyim domu jest zabudowana wata szklana (jak tam dojechać), którą chciano wepchnąć w rozliczenie krytego basenu? Gość powinien pracę stracić – tak się nie stało....

Proponuję spokój, wyciszenie.

Piotrków Tryb. 8 listopada 2005

komentarz[0] |

ˆ 2002-2017 Witold Kowalczyk. Wszelkie prawa zastrzeżone.
0.015 | powered by jPORTAL 2 & UserPatch