- za dużo bowiem jest zamieszania wokół sprawy, zbyt mocno zwalcza się jej przeciwników. Tak jakby Dla wyjaśnienia, tak aby wiedzieć o czym mowa Polityczny i gospodarczy program znany dziś pod ogólnym pojęciem Unia Europejska swe (kolejne) początki ma przed rewolucją bolszewicką. To stara sprawa ubrana w nowoczesne środki indoktrynacji i ekspansji. Wstępnie rozgarniętym historycznie trzeba przypomnieć, że niejaki Włodzimierz Ilinicz Lenin do Moskwy przybył z Berlina w specjalnym pociągu. Jego zadaniem było przygotowanie terenu pod gospodarczą ekspansję najogólniej mówiąc zachodu na wschód, geograficzne linie nie odnosiły się wprost to celów. Zadanie przerwał i zablokował w czasie niejaki Józef Wisarioniowicz Stalin. Nie ma tu miejsca na nazwiska wokół obu panów, a byłoby to ciekawe. Może w innym miejscu. Nas interesuje ukochany kraj nad Wisłą. Tutaj należy przywołać, do tej pory nieujawnione prawdziwe oblicze: Klubu Krzywego Koła, Komandosów czy KOR. Omówienie tych formacji jest pilne i konieczne, też nie tu i nie teraz. Teraz tematem jest najnowszy twór Unia Europejska. I tak. Moim zdaniem do Unii Europejskiej (bo tak obecnie nazywa się forma, której nie udało się wcześniej zalegalizować) należymy od 1972 roku. W tym bowiem roku bierny, mierny, wierny, - Edward Gierek, podpisał śmierć ekonomiczną komunistycznego systemu - w Paryżu, (tam bowiem mieściło się główne dowództwo przyszłej Europy na Polskę) składając swój podpis na kolejnej lichwiarskiej pożyczce, od zachodnich banków, głównie prywatnych. Edward Gierek, co już kiedyś pisałem, to zemsta dla Polski za Wiesława Gomułkę, który część owych strategów zamknął we więzieniach. Rok 1972 należy uznać za początek upadku obecnego wówczas systemu gospodarczego, ponieważ gospodarka nie miała szans na wydźwignięcie się z lichwiarskich długów. Mało tego pośród doradców, tak Wiesława jak i Edwarda byli tacy, którzy zabiegali o jak najgłupsze formy wydawania pożyczonych dolarów. Powiem więcej, wedle mych obserwacji nie byłoby w Polsce stanu wojennego, gdyby katolicki żywioł nie był tak silny - jak był. To zawdzięczamy Jego Świątobliwości - oczywiste. "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi - tej ziemi" I Duch Święty odmienił, ale coś niebezpiecznie odmienił. Jedni opozycjoniści, po 13 grudnia bardzo szybko wyszli z internowania, inni siedzieli do 1985 roku, czyż nie! Proszę porównać nazwiska i zobaczyć ich miejsca choćby dziś w 2002 roku. Tak zatem wygląda fundament wspólnej Europy w Polsce. Jest bolesny, przykry, a boli szczególnie ze względu na narodową zdradę części polskiej inteligencji. Sytuacja ideologiczna i gospodarcza inaczej niż polityczna, nie miała ani chwili przerwy (nie trzeba było okresów przejściowych - epoki Gierka). Jej ekspansja trwa bez przeszkód, od wytyczonego wcześniej roku 1972 (jedyna skuteczna zmiana to bezwarunkowa ucieczka z Rosji Stalina). Rok ten oczywiście jest symboliczny, ze względów finansowych. Tu pojawia się jeszcze z grubsza 1974, 1980, 1981 i najważniejszy 1989. W tej części nie ma potrzeby wiele przypominać. Unią Europejską władają byli rewolucjoniści: hipisi i trockiści, wykorzystywani, jak Gierek w Polsce, przez tych co umieją i robią kasę. Tu potrzeba białej księgi polskiej prywatyzacji po 1989 roku. Czy poinformowania, kto personalnie, na progu III RP, wprowadził koncesje na papier gazetowy, oraz na czyją korzyść. To jedno z ważniejszych zadań dla rzeczywiście polskiej inteligencji - dla zrozumienia przyszłości. Fakt globalizowania się świata i wynikających z tego pozytywnych konieczności, dopina klamrę ich ambicji. Nie są jednak, moim zdaniem, dopustem Bożym dla Europy. Ich czas zmierza ku końcowi. Kolos na glinianych nogach, który w międzyczasie stworzyli (obecna formuła Unii Europejskiej) zwali się dość szybko. Tak to widzę. Jestem zwolennikiem wejścia Polski do jednego gospodarczo-politycznego bytu w Europie. Nie tylko dlatego, że sprawa jest przesądzona. Nowoczesne środki ekspansji dają 100% gwarancje dla używających tych środków. Choć są to okoliczności decydujące, to jest jeszcze fakt, iż co najmniej połowa mieszkańców Europy pozostaje w domach. Nie bierze udziału w obecnych fajerwerkach. Patrz frekwencja wyborcza czy referendalna, w całej Europie. To jest stan, który nie może dawać spokoju, obcemu kierownictwu Unii, jak i poszczególnych państw z osobna. Mało było, w dziejach rewolucji, które nie posługiwały się podłym obszarem ludzkiej egzystencji - jako formą do zdobywania celów wyższych. To przykre, ale prawdziwe, że najpierw dobrze lokują się domy publiczne, tanie gorzelnie, brukowe gazety i inne niskich pobudek, instytucje życia społecznego. Tak natomiast jest. Przykładów wiele, choćby Jerzy Urban ze swym organem. Jego gazeta rozchodziła się, swego czasu, w setkach tysięcy egzemplarzy. Tu, choć nie tylko, należy szukać powodów alienacji około 50 % populacji, która nie uczestniczy w życiu politycznym. Dzieje się tak na wyraźną wolę decydentów. W Polsce na ten przykład, po 1989 roku, wprowadzono koncesję na papier gazetowy. Po co, ano po to żeby zamknąć "buzię" inaczej myślącym. Pozbyć się konkurencji do władzy w przyszłej Polsce. To oczywistości. Używający tych nieuczciwych metod, wiedzą, że to jest śliska płaszczyzna ich bytu i stąd mamy to olbrzymie podenerwowanie. Ten front epitetów, którymi obdzielają każdą niekontrolowaną inicjatywę, która jest dla nich groźna. Epitety te oczywiście nie są w stanie im pomóc. Mało tego, zaślepieni w swej gorączce, popełniają kolejne błędy. Wiem, że z niejakim Andrzejem Lepperem, za AWS-owskiej władzy, spotykali się dygnitarze SLD, w celu uzgadniania form współpracy. Droga do nikąd. Mniej więcej taki jest koniec wszystkich form, które lokują się na siłę. Obecnie środowisko "kochających inaczej" na eksponowanych stołkach wokół Unii, nie jest w stanie zmienić prawa naturalnego. Myślę, że jeśli chodzi o tę nację, to jest ich coraz mniej na w\w stanowiskach. Tak więc kolos zmieni się albo upadnie. Sodomy po raz drugi ma nie być - tak uczy nauka Kościoła. Pozostaje więc pilna potrzeba zaangażowania się nowych ludzi w budowanie wspólnej Europy. Błędy jakie dziś należy wykazać to: W swej karierze samorządowca, mam takie oto kwiatki - dla przykładu z piotrkowskiego podwórka. Będąc członkiem pierwszego po zmianie ustroju, zarządu miasta, apelowałem z kolegami do dyrektorów piotrkowskich firm, aby pozbywali się zbędnych terenów, podejmowali nową produkcję. I co, i nic, panowie dyrektorzy czekali jak przez ostatnie 40 lat na dzwonek czerwonego telefonu. Dzwonka nie było, firmy padły. Te, które miały ówcześnie nowoczesnych dyrektorów mają się dziś dobrze, liczą się na rynku. Nie poruszam tym razem zjawiska masowego uwłaszczenia się tzw. komunistycznej nomenklatury, nie podam też nazwisk solidarnościowców, którzy to umożliwili, tak jak nie mówię o komandosach itp. Bo to ci sami. Wieloletni rwetes przeciw hipermarketom. Dlaczego Polacy miast mówić nie bo nie, nie zbudowali własnych. Owszem w tej sprawie władza usadzona w Polsce nie pomagała, ale chyba jako naród z większych opresji wychodziliśmy. Polski chłop nie mógłby się już kilka lat wcześniej zjednoczyć z sąsiadem, z którym od pokoleń kłóci się o miedzę i wspólnie zasiać zboże. Na ten przykład jedna wieś, jedna produkcja. Kto na to nie pozwolił, oprócz wrodzonego oporu. Mam na myśli pierwsze lata III RP. Tego typu przykładów jest mnogo. Dziś tj. październik 2002 w telewizji Puls widzę reklamę nowego kolorowego pisma dla kobiet. Pisma, które spełnia rynkowe i kosmetyczne potrzeby naszych Pań, a jest czyste od nachalnej propagandy tzw. kultury seksu (chodzi o pismo wielonakładowe - periodyków mamy dość). Dlaczego owe pismo nie pojawiło się choćby kilka lat wcześniej. Tak więc, w znacznej części pozwalamy na indoktrynację obcą naszej kulturze. A skoro tak, to czy możemy mieć pretensję, że nas ogrywają. Wniosek jest jeden nie możemy. A gdyby tak jeszcze więcej pokory, zaufania i własnej politycznej edukacji, do wyborów tłumnie. Droga na jutro Obecna Unia Europejska przechodzi kryzys. Najprawdopodobniej nie udźwignie rolnictwa, które w ostatnich latach woli niszczyć plony niż zmienić formę. Obecnie nadzieją są głodne żołądki wschodniej Europy, ale to problemu strategicznie nie rozwiąże. Są też inne, ważne problemy gospodarcze. Europa zabijając swego ducha, ukształtowanego chrześcijaństwem, wystawia się na pastwę krwiożerczych kultur wschodu. Gołym okiem to widać. Mało tego miast podjąć zdecydowany długofalowy program, to klepie za Ameryką i wyzywa swoich konkurentów (których sama wyhodowała) od terrorystów. Chyba jasno przedstawiam przyszłość białych kołnierzyków współczesnej Europy. To, że biedacy jeszcze się szarpią, a ich rozdysponowani po całej Europie "żołnierze" na kierowniczych stołkach w poszczególnych państwach przemawiają za, to tylko świadczy o nieuchronnej zmianie wart. To co ich jeszcze klei to kasa. Jeszcze nigdy kasa nie utrzymała żywiołu. Czym z kolei większa niewola tym większe zwycięstwo. W przeciwieństwie do pierwszych "żołnierzy" wspólnej Europy, o czym na początku, Ci nie palą wiosek, nie zamykają przeciwników w sfingowanych procesach, (bo poza tym wiele się nie zmieniło) w metodach osiągania celów. Mają broń, która daje im władzę, ale i od władzy usunie. Ta broń to posłuszne masowe media. One wcześniej lub później wyskoczą spod kontroli. Tego nie da się całkiem opanować, podobnie jak brukselskiej biurokracji. Trzeba zatem szykować nowe zastępy i tu jest miejsce do zagospodarowania. Może to nie daje otuchy ale takie są realia. Tyle tylko, że jak następnym razem jego Świątobliwość wezwie Ducha Świętego do zmiany oblicza ziemi europejskiej, to musimy mocniej zawalczyć niż poprzednio. A z moich informacji wynika, że polityczni przeciwnicy wejścia do Unii Europejskiej nie wchodzą do tej formacji, jeśli chodzi o stan prawny i tyle albo, aż tyle, jak chodzi o persony tam zasiadające. Oni tę negację do siebie odnoszą i dlatego taki atak. Towarzystwo zapomniało, że jest li tylko urzędnikiem. To z kolei zawdzięczają różnej maści lizusom. Tak z resztą zawsze było. Nowa elita Europy winna zatem codzienne przed podjęciem pracy pomodlić się: o pokorę, cierpliwość i rozum. Jest już blisko. Obecne ekipy skutecznie zaprzestały fizycznej likwidacji przeciwników - wyciągnęli wnioski z klęski Lenina i Stalina (kto karabinem i podstępem wojuje od karabinu i podstępu ginie). Towarzystwo musiało się na całe lata z jak to mówią wschodniej Europy wycofać. Teraz swoje odbierają. Czy będą mieć odwagę pójść na Rosję? Czy wystarczą im Ci których zdradzili po 1945 roku? Nowe elity muszą zakończyć indoktrynacje medialną. Masowe media muszą być rzeczywiście wolne. To co mamy to monopol tzw. euroentuzjastów i wszystkich innych dziwaków, którzy nie przeszkadzają. Powinni albo skończyć z nowoczesnymi technikami manipulacji, albo innym też ją umożliwić. We własnym interesie. W przeciwnym razie, będzie kolejna wymiana ekip. Z tego co wiem, są w Unii urzędnicy, którzy modlą się musi ich być więcej i to jest zadanie. Jak to robić. Poznawać, w każdym polskim domu, obecne ustawodawstwo unijne, krajowe. Porównywać je ze zdrowym rozsądkiem i innymi ustawami szczególnie zachowującymi odrębność w Unii. Jednoczyć się w tych sprawach ponad obecne podziały. Ujawniać wszelkie podwójne gry polityków. Być po prostu merytorycznie przygotowanymi do nowej rzeczywistości, tak aby z marszu ją udoskonalać. Dlaczego. Europa jest tego warta, tego potrzebuje, bo ginie - (my możemy dać jej świeży powiew, ona nam nowoczesne technologie). Ginie ponieważ Europejczycy z pokorą znoszą szaleństwo niszczenia starej europejskiej kultury. Patrzą jak buduje się nowa Sodoma (to Ci, którzy są w domu, oni już nie mają siły walczyć). Tak się nasi wodzowie zagalopowali, że innych też tak potraktowali. Jak Ci, głowę podnieśli (a są cywilizacyjnie za nami), to cywilizowany podobno jeszcze świat nazwał ich terrorystami, a oni mają zdrowe korzenie i ich przywódcy są gotowi poświecić własne życie, dla poprawy życia swych ziomków. Czy nasi też? Lont został zapalony, kto go ugasi? Witold Kowalczyk październik 2002
|