Po raz kolejny zabieram głos w sprawie pokojowej rewolucji, w której uczestniczymy. Rozpoczętej kampanią wyborczą w 2005, trwającą dziś, jutro i, taką mam nadzieję, jeszcze wiele lat.
Na wstępie podzielę się swoim spostrzeżeniem z lat wczesnego dzieciństwa. Mając 8 - 14 lat na wakacje jeździłem do babci na wieś. Zapadła mi, jak się okazało na zawsze scena karmienia świń. Aby nie rozpisywać się, zwrócę uwagę na istotę. W tym samym momencie, w którym babcia pojawiała się z wiadrem jedzenia w drzwiach do obory, wszystkie świnie natychmiast wkładały ryje do koryta. Aby wlać jedzenie w koryto, należało grubym kijem walnąć w każdy łeb, po kolei i szybko, co powodowało cofnięcie się głodomorów i błyskawicznie wlać jedzenie.
A więc. Aby przeżyć wielkie poruszenie w zagrodzie. Aby rewolucja nie zakończyła się jedynie zmianą miejsca ulokowania koryta w zagrodzie. Aby dobrze widzieć jedzących, zabiegających o miejsce przy... w szczególności odnaleźć te sztuki, które nie żywią się w zagrodzie, a są pilnie potrzebne należy - moim zdaniem:
Rozgrodzić zagrodę. Zobaczyć w ten sposób jakość biegu, sposoby zachowań, kierunki przemieszczeń. W szczególności;
· Jakie jest zagrożenie ze strony sztuk wypasionych na np. pefronie, zaniżonych cenach nieruchomości...
· Jakie ze strony gminnych opróżniaczy rondla.
· Jakie ze strony wiecznie niezadowolonych.
Bez takiego oglądu nie można prawidło ocenić, z jakich materiałów winna być zrobiona nowa zagroda. Nie można także przeprowadzić klasyfikacji, przez jej zasiedleniem.
Oglądając telewizyjno prywatne fajerwerki, mam wrażenie, że dokładnie tak postępuje nowa władza. Polska zagroda została rozgrodzona. Czy nie grozi nam anarchia. Nie, bo gospodarz stoi na straży, z całym wyposażeniem. Mało tego - nie próżnuje i nie jest podatny na prowokacje wypasionych.
To, jak chodzi o zagrodę centralną – najważniejszą, tu niewiele możemy pomóc, pozostaje mieć nadzieję, że się uda.
Jak chodzi o zagrodę samorządową, a i owszem wiele od nas zależy. To czy sztuki wypasione przedostaną się do samorządu i po co, głównie zależy od nas mieszkańców wiosek, miast, w tym - trybunalskiego. Tu, gdzie lokalne układy zdają się stroić na nowych gospodarzy, widzę spore zagrożenie i dużo pracy. Pracy publicznej, jawnej - nie koteryjnej i nie pod stołami.
Najważniejsze z zadań to obudzić społeczne zainteresowanie życiem publicznym, samorządowym, politycznym. Do tej pory teren znacznie zdominowany przez jednostki żerujące na obojętności tzw. szarego obywatela i dobrze żyjących na wzajemnym rozgrywaniu się.
Mam przemożną nadzieję, że obecna władza właśnie poświęca się w celu odebrania Państwa graczom i przekazania go zwykłym ludziom, którzy utracili nadzieję. Bez nadziei nie ma siły, perspektywy, nie ma planu - jest apatia rozgoryczenie i ból.
Ludzki kapitał, kompetencja, szeroko rozumiane zaplecze władzy to nie partyjne szeregi, to najszerzej rozumiane społeczeństwo obywatelskie. Bój, zatem idzie o społeczeństwo obywatelskie, może to trochę naiwne, może...? Nie dbam oto.
28 stycznia 2006
|