Kiedyś, w 1989 roku, byłem członkiem, założycielem ZChN - Zjednoczenia Chrześcijańsko Narodowego - pewnie jeszcze nim jestem. Dość szybko okazało się, że nie ma mowy o zjednoczeniu chrześcijańsko narodowym. Bo np. działające wtedy PC - Porozumienie Centrum także nie miało na celu porozumienia. Owo PC w kraju kpiło sobie z katolickiej postawy ZChN, a w nowej stolicy współczesnych interesów - Brukseli lokowało się pośród europejskiej chadecji.
Tyle tytułem wstępu. Od lat nie mam żadnej partyjnej przynależności i wiem, że taka pozycja ludzi aktywnych jest ze wszech miar potrzeba. W ciągu lat, jak na początku polskich przemian jeszcze naiwni (ja) mieli nadzieję, że partia to zorganizowana formacja służąca obywatelowi, to dziś już nikt nie ma wątpliwości, że jest odwrotnie.
Partia to koteria, której celem jest załatwić w drodze do kariery konkurentów. Taka jest powszechna opinia i nie ma co udawać, że w znacznym stopniu to fakt.
Polityce 2005 roku służyłem (jak umiałem) od początku. Przełomem stało się - załamanie się układu po „magdalenkowego", wolna elekcja między grupami postsolidarnościowymi, upadek brukselskiej agentury. Wiele razy, publicznie wypowiedziałem się po stronie nowych nadziei. PiS, takie mam wrażenie, jeszcze mówi i robi na rzecz prawa i sprawiedliwości. Choć pierwsze wątpliwości już mam.
W każdym bądź razie, tak jak niegdyś, nikt, moim zdaniem dziś nie zauważa bezinteresownej służby na rzecz prawa i sprawiedliwości. Jeśli coś zostało zauważone, no to jest sugestia - a i owszem, ale w strukturach.
Uprzejmie, zatem informuję, że nikt nie zaprasza w szeregi tych, którzy nie pchają się, a mogą uwiarygodnić owe struktury. Są jeszcze tacy, których trzeba oto prosić. Mam nadzieję, że tacy zawsze będą.
Reasumując.
Jestem przekonany, że istotą potrzebnych zmian w małych ojczyznach jest stwarzanie warunków do nieskrępowanej, jawnej wymiany myśli. Namawianie aktywnych i kompetentnych jednostek do podjęcia bezinteresownej współpracy na rzecz lokalnej wspólnoty.
Koniecznością staje się jawność życia społecznego, gospodarczego i politycznego, w szczególności w małych ośrodkach - jak mówią na prowincji. W kraju, wielcy walcząc o zachowanie pozycji, inni o ich zdobycie ujawniają interesy i w ten sposób chcąc lub nie - budują nową, oczekiwaną przyszłość. Droga jest długa. Na dole marazm i okupowanie pozycji.
Jedną z form, która daje rzeczywistym (...) inicjatywom szansę promocji, nowym możliwość zaistnienia, jest podjęcie postulowanej od lat inicjatywy powołania interaktywnego Portalu. Miejsca, które swą konsekwencją skupią rozproszonych, pogubionych. Posiadających zdolności i wiedzę, energię potrzebną, do tej pory niewykorzystaną. Nowy, internetowy środek przekazu, i miejsce autentycznej, wolnej wymiany poglądów musi być niezależny. Tej sprawie służę od lat i chcę służyć dalej.
Czy znajdę wsparcie?
4. kwietnia 2006
|