Co, do piotrkowskiej samorządowej kampanii wyborczej, wniósł Grzegorz Lorek?

Obserwatorzy pewnie zauważyli, że przez chwilę przemknął pomiędzy kandydatami na prezydenta miasta Piotrkowa Trybunalskiego pan Grzegorz Lorek. Po co się pojawił i dlaczego zniknął?

Pojawił się na prośbę wielu, po to, aby udowodnić i pokazać „zawodowcom”..., że są tacy i zawsze będą, do których trzeba się udać, bo ze swej natury nie pchają się... Piotrkowianie z nadzieją patrzący w IV RP, na wiele miesięcy przez wyborczą zawieruchą, mogli mieć wybór, nie musieli być skazani na kolorową wyprzedaż... z ręki. Coraz drożej opakowaną i coraz... Niestety to, co aktualnie zaprząta głowy strategów, to dzielenie skóry na niedźwiedziu – mianowicie, kto komu przekaże głosy w II turze... co tu zrobić, aby jak najmniej stracić? Rzeczywiste wybory spośród najlepszych zdają się odchodzić w niebyt.

Nadzieje 2005 roku, miast być podniesione zdają się być spauperyzowane. Innym, równie ważnym powodem pojawienia się kandydatury (spoza) było otwarcie się na tych piotrkowian, którzy tracą zaufanie do pisomanii, a które należy podtrzymywać – blokowanie list. IV RP, bowiem nie jest niczyją własnością, jest narodową nadzieją, której nie można zawłaszczać - należy jej bezinteresownie służyć.

Pan Grzegorz Lorek to doświadczony samorządowiec i swymi publicznymi wypowiedziami pokazał, że jest postacią, którą koniecznie trzeba w przyszłości poprosić o współpracę. Spełnił i to z nawiązką, założony cel... pokazał, że należy być otwartym, ciągle poszukiwać..., wskazał kierunki dla piotrkowskiego samorządu.

Dlaczego nie kandyduje? Dlatego, aby nie dać łatwej medialnej wymówki na ewentualną wyborczą klęskę tych, którym zdawało się, że są jedyni. Jedno wiem, nie wynik wyborów prezydenckich jest ważny. Miejsce po wyborach, to zdaje się być celem strategicznym.

Pojawienie się tej kandydatury pokazało, w pełniej odsłonie, zjawisko poważnego konfliktu, który powinien być dobrze rozeznany, a krzywdy naprawione.

Pana Grzegorza Lorka nie ma już wśród kandydatów. Dziękuję mu za to, że zechciał wziąć na swoje barki ciężar gromów. Pokazał publicznie, że kampania to coś więcej niż tylko walka z widmem „kuroniówki” dla jednych, utratą wpływów dla drugich, przerwaniem interesów kolejnych - „samorządowców”. Wskazał kierunki, które mogą być podjęte - jak tylko wyborczy kurz opadnie należy się spotkać ...

Witold Kowalczyk

1 listopada 2006

Wyraź poparcie dla p. Grzegorza Lorka