Patrząc na nasze miasto przez pryzmat Wielkiego Postu – czasu oczekiwania, entuzjazm, przyrodzony żywioł... przygasa. Pojawiło się w ostatnim czasie kilka wypowiedzi na temat 100 dni, jakie minęły od wyborów samorządowych. Wypowiedzi te za motto miały hasło – Sto Dni Władzy. Nie znalazłem tytułu „sto dni administrowania czy zarządzania w samorządzie”...
Pewnie za przekazem „władza - władzy” chodzi o to, kto kogo gdzie obsadził, a kto kogo wysadził - jak w praktyce regulowane są należności z kampanii wyborczej.
Niestety codzienność mówi, że tak... że za dużo energii, emocji ukierunkowanych jest na zabezpieczanie tyłów. Jeśli owo zabezpieczanie miało cel zasadniczy: politycznych zmian, które postawią ludzi nowych nadziei, które wpisują się w narodowy żywioł... to jeszcze... Jednak - zawsze jest obawa, że kolejna ekipa może nie służyć owej narodowej i lokalnej duszy czy potrzeb. Tak może się zdarzyć, bo przysłania go obawa o utratę pensji, diety czy zlecenia. No cóż, kampania wyborcza to wyścig: do pensji, diety bądź okazji do umocnienia pozycji na rynku.
Niestety w Piotrkowie Trybunalskim, nadzieja AD 2005 została niezauważona, zginęła w przedwyborczy tyglu. Piotrkowski bękart – koalicja samorządowa, jest na dobrej drodze to tego, aby zmarnować czas i narodowe nadzieje.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło – trzeba tylko chcieć. Niestety - powołanie np. Pana Andrzeja Pola do MZGK to błąd. Nie podjęcie propozycji odwołania go to kolejny błąd. Dlaczego nie podjęto próby odwołania z funkcji? Bo by mógł powstać szum. To znaczy, że nowa ekipa chce trwać... a że szum mógł być ozdrowieńczy..., że ekipa mogła odzyskać, choć trochę wiarygodności... to już ucieka czujnej uwadze - nie mieści się w bieżącej strategii. Owszem można, nawet trzeba iść pod orzeźwiający wiatr, ale tylko wtedy, kiedy chodzi o rzadkiego fachowca, niezbędnie potrzebnego.
Każdą opinię, ocenę, komentarz spraw publicznych, politycznych należy podejmować mając na uwadze frekwencję wyborczą i prawdziwe preferencje tych, którzy do wyborów poszli. Chodzi o większościowe - prawdziwe nie proporcjonalne patrzenie na wynik wyborów, na polityczną madrość wyborcy. Jeśli patrzeć z takiej perspektywy... to należy...
Najkrócej rzecz ujmując.
Powinniśmy „przemieścić się”: z gabinetów, bieżących obowiązków, zadań strategicznych i ustalić priorytety z punktu widzenia lokalnego społeczeństwa. Spraw, problemów, które spowodowały kolejny po PRL-u podział na MY i ONI - jest wiele. Nikt nimi nie przejmuje się. Kampanie wyborcze raczej kpią sobie z tych problemów, kpią, bo wykorzystują je w sposób, który...
Tymczasem na dole potrzeba nam rozmów, rozmów i jeszcze raz rozmów... jeśli chodzi o rozmowy z tymi, z którymi najłatwiej wziąć rozbrat – ze swoimi.
Mamy kilka przywar, koniecznie trzeba je uwzględnić, stanąć ponad.
Za priorytet (jedno z zadań, o których wyżej) uważam przywrócenie autorytetu przedsiębiorcy. To gospodarka - nie polityka jest siłą, która góry przenosi. Niestety w Piotrkowie na hasło przedsiębiorca pojawia się postać symbolizowana tym, co chluby nie przynosi. Mamy osobników, którzy ze szkodą dla miasta kupują (w imieniu gminy) okna po zawyżonej cenie, bądź też „specjalistów” od lewych etatów (UM), wyprowadzania materiałów budowlanych (basen) czy kupna fortepianu po cenie złomu (szkoła muzyczna.)... Jest też kilku gości, którzy są doskonałym materiałem edukacyjnym dla CBA. Rzecz w tym, że Piotrkowianie to widzą, o tym wiedzą i patrzą jak do tego podchodzą tzw. elity. Inni Piotrkowianie biorą w tym udział... przecież są urzędnicy, usługodawcy, którzy wykonują zlecenia, zadania, tworzą dokumenty - choćby notarialne. Wiedzą, że kiedyś ktoś może zapytać... Tworzy się zmowa milczenia. Inni - drugi garnitur łatwych zysków, próbuje mierzyć się – dorównywać w wyścigu... Dziwić się potem, że Pani X, która pojęcia nie ma o Samorządzie..., - kandyduje do RM, bo jej hurtownia nie daje sobie rady...
Kiedy się zjawiskiem zajmie samorząd... przeliczy, przemnoży i poda opinii publicznej przybliżone kwoty... da ludziom – jak kiedyś nazwałem „wyrodnym dzieciom III RP” szansę. Jeśli tego nie zrobi samorząd bezboleśnie, zrobi to, kto inny...
Od lat zgłaszam pomysł, aby Piotrkowianie, którzy przerobili pozycje w PRL-u na prywatne biznesy, uregulowali swe należności wobec małej Ojczyzny. Zgłaszam od lat pomysł, aby ludzie Ci zbudowali z własnych środków nowoczesną salę konferencyjo-wystawową. Co z resztą jest zgodne z narodową tradycją. Nie dotykam tym razem partyjnictwa, szczególnie tego rzekomo antypartyjnego, bo schowanego w stowarzyszeniach i innych przechowalniach.
Reasumując możemy powstać. Ufam, że jest to możliwe, przyglądam się, współczuje i dobrze życzę...
Marzec 2007
|