Tak, dużo i z taką konsekwencją, polsko języczne media mówią o sprawie domniemanej próby korupcji, że postanowiłem w tej sprawie też zabrać głos. Głos zabieram 13 marca 2003. Wyjaśnienie tej sprawy nie jest możliwe, bez całkowitej wymiany rządzących elit - szczególnie okolic, tych elit (w zasadzie słowo elita jest tu nie na miejscu, ale używam go ze względów estetycznych oraz dlatego, że osobnicy Ci mają rzeczywisty wpływ na Państwo). Mam pytanie: dlaczego media nie ukuły hasła "afera byłego księgowego z TVP"? Sądzę, że należy zadać też inne pytania np.: dlaczego rządzący nie potrafią odróżnić majestatu Rzeczypospolitej od interesów koleżeńskich? dlaczego grupy poróżniły się dopiero teraz, a nie np. 10 czy 20 lat temu? dlaczego próba dogadania się z niejakim Adamem Michnikiem, w sprawie kolejnego podziału na majątku publicznym, dla celów prywatnych, jest korupcją, a dofinansowanie Gazety Wyborczej, przed laty, nie jest korupcją? (Tam też decyzje były podejmowane w gabinetach i poza wiedzą społeczną. Takich spraw jest dużo, bardzo dużo i dotyczą wszystkich obszarów naszej państwowości) sterowanie, poprzez decyzje polityczne, rozwojem rynku medialnego ma cechy demokracji czy oligarchii? (Mam na myśli, dla przykładu, ograniczenia w dostępie do "papieru gazetowego", czy przydziału miejsca w eterze) ile jest prawdy w obiegowym haśle o tym, że to "chamy poróżniły się z żydami" ? a w związku z tym kiedy znów się pogodzą? Choć przeciętny mieszkaniec, kochanego kraju nad Wisłą, nie potrzebuje wyjaśnień na postawione powyżej pytania - ma już przecież wszystkiego dość, to jednak byłoby to wskazane. Większość środków masowego przekazu pełni dziś rolę destrukcyjną i wyraźnie jest na usługach "trefnych" interesów, miast służyć swym odbiorcom. Z drugiej strony, muszę jednak przyznać, że coś robią, bo to dzięki gazetom dowiadujemy się co nieco. Niestety - moim zdaniem, to "informacyjne co nieco" jest jedynie wynikiem (czy raczej skutkiem ubocznym) wewnętrznych rozgrywek, a nie niezależną służbą dla dobra Ojczyzny. Dobre i to - przynajmniej, krajowa prokuratura, dowiaduje się, w jakiej sprawie prowadzi śledztwo i jakich kolejnych czynności w związku z tym, nie podjęła. Prokuratura, jak wiadomo jest niezależna, od spraw, które prowadzi. Prokuratura, oczywiście wykonuje zlecone przez kierownictwo sprawy. Obecnie ma sprawdzić, w jaki sposób, do gazety dostały się bilingi. To są ważne sprawy. Sam minister, od porządku i bezpieczeństwa, o to wnosi?! Nie wierzę w to, że polski wyborca połapie się w czym problem i podejmie długofalową pracę nad oczyszczeniem Polski, z tego co symbolicznie wyraża epitet, "chamów' i "żydów". Dlaczego? - choćby dlatego, że są pośród rodaków tacy, który mają wyżej wymienionych za autorytety i bardzo obrażą się, gdy przypadkiem "wpadną" na ten tekst. Żydów piszę z małej litery, ponieważ Żydzi jak to bywa, są po obu stronach problemu. Bez wymiany elit, o czym wyżej, nie ma możliwości stwierdzić, jaka jest polityka tej mniejszości. Sama przecież nas nie informuje, o swych celach i zadaniach. Jeśli - bo takie głosy też słychać - obecna wojna, "chamów" i "żydów", ma na celu pokazanie miejsca w szyku tym drugim, to forma i okazja jest nie na miejscu. Polska oczywiście nie jest także zainteresowana nacją "chamów" i to jest powód oraz dowód na to, że nic się nie zmieni - są na siebie skazani i zawsze razem się trzymali. Zawsze też pozorowali polityczną konkurencję. Mam konkretnie na myśli, lata 1970 - 2003. Jeśli, byli ostro poróżnieni, (a byli, w latach siedemdziesiątych), to bez problemu stają razem gdy chodzi o wygodne życie, które daje władza. A obecna, pozorowana wojna nie dostarcza wystarczających powodów, do rzeczywistej zmiany wewnętrznych stosunków, pośród wymienionych środowisk. I tu mamy wyjaśnienie, dlaczego, u pana Aleksandra Kwaśniewskiego - prezydenta RP, na imieninach, znaleźli się wszyscy. Oni tam chodzą, bo po prostu, tam są u siebie. To jest ich wspólny "folwark", a my mamy przeżywać i emocjonować się tym, co nam oferują, uwikłane personalnie, środki masowego przekazu. Co w związku z tym? Robić swoje, edukować się historycznie, popierać każdą formę nowego masowego przekazu będącego alternatywą, do tego co nam urządzono. Masowo chodzić na wybory i głosować na listy, które promują nasze media, a przede wszystkim wsłuchiwać się w głos Kościoła i być społecznie aktywnym. Ostatecznie rzecz biorąc, przecież sami sobie jesteśmy winni: nie znamy współczesnej historii, nie chodzimy na wybory, nie ufamy swoim, łatwo ich odtrącamy i jesteśmy w związku z tym łatwym łupem. Pan Adam Michnik wyzwał nas, przed laty, od oszołomów. Dokonują się straszliwe nieprawdziwe oskarżenia, pod naszym adresem, (przykładem jest - Jedwabne). a my nic..., siedzimy. Czy to nie jest także przyzwoleniem? Czy można szanować tego, który sam się nie szanuje? Towarzystwo tak się "zagalopowało", że się przez chwilę, "za łby połapali" - krzywdy sobie jednak nie zrobią. To my musimy podnieść głowy.... Kiedy? ... Witold K
|