Dawno - bardzo dawno, moim zdaniem, nie było tak ważnego dokumentu hierarchów kościoła w Europie. Śmiem twierdzić, że tak ważnego dokumentu w ogóle jeszcze nie było we współczesnej historii. Mówię o Liście pasterskim biskupów Europy z okazji Środkowoeuropejskiego Dnia Katolików, który został odczytany 25 maja 2003 r. Od przyswojenia tego tekstu, proponuje dalszą moją lekturę i propozycje. Z Listu, przyjętego przez biskupów w austriackim Mariazell wydobywa się zaproszenie katolików do Marazell, w dniach 22 i 23 maja 2004 roku. Co, jak rozumiem, w konsekwencji realizować się będzie pielgrzymowaniem katolików po europejskich sanktuariach. Oczywiste są tu owoce duszpasterskie, jak i forma ich realizacji - setki autokarów, mądre słowa w kazaniach, zdjęcia pamiątkowe, ale przede wszystkim dotknięcie Ducha Świętego każdego z uczestników. Oczywistym jest przecież, że taka forma zaistnieje. Biskup pośle do proboszcza list, ten spotka się z grupą w parafii, względnie sam wynajmie autokar i ogłosi zapisy na pielgrzymkę do Marazell. Kto pojedzie - parafianie w mniejszy lub większy sposób już zaangażowani w życie w parafii. I dobrze, tylko trochę za mało. Praktykujący, ( bo taka grupa ochrzczonych wedle obecnych podziałów funkcjonuje) poradzą sobie ze swoją wiarą i z niej wynikającymi obowiązkami. Kolejne formy są raczej potrzebne tym których nazywają niepraktykującymi albo tez niewierzącymi. Treść Listu jest, moim zdaniem i tak bym to widział, deklaracją ideową do przemyślanego ruchu społecznego, mającego za cel postawienie spraw na nogi, bo jest tutaj różnie. Szczególnie zwracam uwagę na fakt, że program - jak i zadanie na przyszłość podane jest pod szyldem katolików Europy środkowej. To ważne, że epitet jak do tej pory (podział geograficzny Europejczyków - naprawdę podział polityczny), jest od tej pory wartością pozytywną. Po pierwsze List podaje rękę społeczności wierzących, o które przez całe dziesięciolecia nikt się nie upomniał. Jednocześnie tych, którzy przenieśli Pana Boga w swych sercach i duszach do tej pory. Zasługują na szacunek i pomoc za to, że część z nich w cierpieniu, prześladowaniu i biedzie zachowała Bogobojność z prawidłowo ułożonym światem wartości. Przede wszystkim List ten powinien być zaczynem do dogłębnej analizy obecnego stanu aktywności świeckich i ich formacji w Kościele i jego okolicach. Są wreszcie dobrą bazą do reewangelizacji innych części naszego kontynentu. Jest też tak, że katolicy tzw. Europy środkowej, to wartość innego rodzaju, wartość, której katolicy Europy zachodniej już (w swej masie) nie mają. Lekarstwo, jakie biskupi w swym liście podali - tej części Europy należy konieczne zaaplikować. Na pewno przywróci do zdrowia. Mam taką nadzieję, że lekarstwo uzmysłowi (indywidualnemu wierzącemu, jak i zorganizowanym grupom) także, że powrót katolickiej myśli w Europie musi oprzeć się na Bogu, a także uwzględnić, funkcjonującą już rzeczywistość. Rzeczywistość ta, (w naszej szerokości kontynentalnej ) to niezliczona i nieogarnięta ilość organizacji, grup ( w tym przy parafiach), stowarzyszeń, serwisów i portali internetowych. Ogólnopolska Rada Ruchów Katolickich, która jak ma nadzieję (ogarnąć) pomagać rozproszonym inicjatywom. W każdej parafii, (oprócz istniejących grup) formalnie rzecz biorąc jest Rada Parafialna. Wydaje się jednak, że formy te nie są wtopione z tym co jest najważniejsze w naszej części Europy - religijnością masową. I w tym sensie sprawa zmierza do sytuacji z krajów zachodnich. Wedle mego rozeznania, na zachodzie funkcjonują zorganizowane grupy katolików świeckich, są jednak w zdecydowanej mniejszości. Większość, tam nie chodzi do kościoła w ogóle. U nas jest wrażenie, że (przynajmniej w moim terenie) grupy funkcjonują poza parafialnym żywiołem. Niedzielny katolik, nie ma rozeznania w życiu parafii, a znajomych z grup przykościelnych traktuje z lekka i nie widzi potrzeby kontaktu z nimi - sam zachowuje sakramentalność swoją i swojej rodziny. To nie jest budujące zjawisko. Rady parafialne, w znacznej części, wymagają ponownego zrozumienia swych zadać i misji. Stosunki na polu duchowieństwo -świeccy w parafii, to kolejny pilny problem. Nowoczesne formy aktywności - Internet. Mam wrażenie, że portale, serwisy internetowe to oddzielne byty. Potrzebne są moim zdaniem pola współpracy w/w ośrodków. Stan ten, na szczęście nie ma jeszcze wpływu na polską religijność. Wymaga jednak rozeznania i form konsolidujących. Wpływ wolnego ideowo, ideologicznego rynku zmusza do pilnego potraktowania problemu. Myślę, że nie odbiegam od przesłania Listu biskupów i z niego wynikających obowiązków dla polskich katolików. Zapewne w innych krajach (współautorów Listu) też zrobią remanent, który w przyszłości pozwoli na zbudowanie wielonarodowej alternatywy, która zmieni tryumfujący w Europie zachodniej stosunek do moralności chrześcijańskiej. W innym przypadku nasza przyszłość jest zagrożona. Wraz z zapoznaniem się z Listem Biskupów zrodziła mi się myśl, aby skanalizować wszelkie działania, mające na celu wytworzenie katolickiej siły w Europie. Siły, która podyktowałaby własną silną propozycję na codzienność naszego kontynentu. W trakcie dalszej analizy doszedłem do wniosku, że wcześniej trzeba uporządkować nasze (polskie) katolickie ego. Jak też rozeznać istniejące już formy współpracy europejskiej. Potem wystąpić o współpracę do innych. Co do tworzenia nowego miejsca, nowej formuły. Jest tak dużo zorganizowanych miejsc i form, że tworzenie kolejnego nie jest wskazane. Apeluję zatem do podjęcia wezwania, jakim jest List biskupów Europy środkowej. Polskich hierarchów proszę o wskazówki, pomoc i wyznaczenie miejsca skupiającego ideę, a dostępnego dla każdego i w każdym czasie. Moim zdaniem jest to pilna sprawa. Zapewne nikomu nie da satysfakcji samo pielgrzymowanie grup na kolejny Dzień Katolików Europy. Zadanie jest bowiem dużo większe. Myślę, że wiele mają tutaj do zrobienia, także polskie i europejskie sanktuaria. Witold K czerwiec 2003
|