Można ją zobaczyć w maju. Polskim maju, maryjnym maju. Chyba każdy z nas, w szczególności z dzieciństwa, pamięta umajone polskie przydrożne kapliczki i krzyże. Wiejskie kapliczki, także miejskie. Pewnie nikt nigdy ich nie policzył. Bynajmniej żaden współczesny urzędnik tego nie zleci. Taką mam nadzieję. Co zaś chodzi o proboszczów a i owszem, mogliby w niejednym miejscu pomóc.
W maju kapliczki, w szczególności maryjne, ożywają. Ożywiają je swoją bezinteresowną pracą jednostki, tak to prawda, ale robią, co ważne. Są odświeżane i ukwiecane. Bardzo często mają biało czerwone dekoracje. Choć w ten sposób nawiązują do dalekiej i bliskiej historii naszego kraju, to jak raz wpisują się w nową rzeczywistość. Przypominają skądeś się wzięliśmy i co mamy w obowiązku. Ani mniej ani więcej, jak ongiś, znaczy jak za cara czy pruska, bądź później bolszewika, obecnie namiestnika eurokołchozu. Co ważne. Kapliczki powstawały oddolnie powstawały – bez nakazu bo do; kościoła było daleko, upamiętniały miejsce modlitw o łaskę wyzdrowienia z tyfusu, cholery..., pokazywały miejsce straceń powstańców.
Coby nie powiedzieć, żaden z dotychczasowych namiestników w szczególności, z kapliczkami, nie walczył. W czasach powstań i owszem, w czasie pokoju nie. Zatem obecny brukselski tego nie powinien robić. Ten z resztą, w przeciwieństwie do dotychczasowych, woli finansować i wspierać wybryki natury niż powtarzać błędy poprzedników. Owszem delegatury w kraju (...) i inne wazeliniarstwo próbuje naznaczać epitetami ale z marnym skutkiem.
Tak więc. Kapliczki, przydrożne krzyże, współtworzą naszą tożsamość. Są oczywistą prawdą, przeniesioną przez wieki i systemy. W tym roku, zasiadłem do zwrócenia uwagi, na naszą narodową ciągłość, ponieważ wreszcie, wziąłem udział w pracy mającej na celu umajenie przydrożnego Krzyża na moim osiedlu. Krzyż, na miesiąc maj jest odnawiany, ukwiecany, ponieważ przez cały maj wieczorem odbywa się tu nabożeństwo majowe. Dzień w dzień zbiera się pod Krzyżem grupa wiernych, która odmawia Litanię Loretańską i śpiewa maryjne pieśni. Podtrzymują oni ludową wiarę, której wiele zawdzięczamy. Większość przechodzi, niektórzy robią znak krzyża... Chcę pokazać miejsce i ludzi, którzy spełniają ważną funkcję, która niebawem, jak niegdyś, stanie się naszym pozytywnym wyróżnikiem w wielkim konglomeracie kultur zwyczajów i mód, jak nazywam eurokołchozu. Mamy też inny współczesny wyróżnik... to krzyże przy drogach, miejsca tragicznych wypadków. Już zostały przeniesione np. na niemieckie drogi.
Zwracam się do piotrkowian o informacje w komentarzu o innych kapliczkach, krzyżach z miasta i okolicy. Troszkę historii jeśli można i zdjęcie.
To jest potrzebne nam i wspólnej Europie, taka ona będzie jakie zaistnieją w niej tradycje i żywioły. Przed kapliczkami dajemy świadectwo naszej wiary.
Co nam pokazują inni, ci których przy kapliczce nie znajdziesz. W ciągu roku na specjalnych rekolekcjach nie ujrzysz ich. Wpadli w wir; robienia kariery, ścigania, nawracania...rondla opróżniania. Po komunie mamy to, że do kościoła chodzimy ale w pracy, koleżeństwie... to nie za bardzo chcielibyśmy o tym powiedzieć. Gdzieś wewnętrznie rozdzielamy; wiarę i postawę myślenia analizowania, a które wespół z logiką pozwalają trwać i rozwijać się. W tym (rozdzielaniu) widzę szereg naszych problemów, ponieważ nie żyjąc wiarą na co dzień stajemy się ułomni, zezowaci. Ilu moich znajomych obiecuje zaangażowanie w internetową publiczną rozmowę. Wiedzą, że to dobra droga to prostowania naszych ścieżek. Nie robią tego, bo boją się; jak im to wyjdzie... czy nie ośmieszą się, czy nie narażą się, czy nie wytkną im błędów, albo co gorsze przypomną, zaszufladkują itp.. a czas leci... Moim wrogiem jest brat, sąsiad a z systemem to się ułożę. Każdy bierze... Nie ładnie jest powiedzieć o historii, polityce, władzy na spotkaniu rodzinnym, towarzyskim. I uwaga nikt nam tego nie zakazuje, sami stroimy się na lepszych, od innych... opróżniaczy rondla. Wiem. Oni też doszlusują do tych, dzięki którym wyróżniamy się z tłumu. Szkoda, że na co dzień tego nie ma.
1 maja 2008
|