Z Piotrkowa do Lwowa
W lipcu odbył się już VI Ogólnopolski Rajd Rowerowy Kraśnik - Lwów (505 km po Roztoczu). Po raz pierwszy uczestniczył w nim piotrkowianin - niżej podpisany.
Zanim cokolwiek o rajdzie... Chcę na wstępie podziękować darczyńcy: Centrum Współpracy Polsko-Ukraińskiej i Norweskiemu Funduszowi. Przede wszystkim organizatorom, tu wymienię szefa całego rajdu – Piotra Mazurka i przewodnika grupy 2. - Krzysztofa Almerta. Jak wiemy „jeden pracuje by drugi mógł korzystać” Dziękuję. Jeszcze tytułem wstępu. Rower to w kręgach wstępnie rozgarniętych, popularna forma wszelakiego rozwoju - Jeśli nie ma, owa forma, ciągot... jest autentycznie otwarta, przynosi dobre owoce.
Zaświadczam, że w Kraśniku robią dobrą robotę. Wielość i z tego wynikająca różnorodność uczestników, to dodatkowy problem dla organizatorów. Zatem podziękowanie ze wszech miar należne. Jeszcze na początek. Rajd Kraśnik - Lwów jest dobrym przykładem współpracy wewnątrz unijnej. Jest finansowany przez norwegów. Norwedzy pomagają Polakom obeznajmiać, trudną bolesną historią, tak jasno zapisaną w tym przypadku w Żółkwi i Lwowie.
W tegorocznym rajdzie uczestniczyło około 100 osób z niemal całej polski, dość powiedzieć, że ze Szczecina do Kraśnika przybyły osoby, po to aby w tym rajdzie odwiedzić, po raz kolejny, polski Lwów. Polscy cykliści, tak w ogóle, to kolejne (prócz wielu innych) gniazdo polskiego ducha.
Po polskiej stronie jechaliśmy w 15 osobowych grupach. Trasami wedle potrzeb grupy. Te potrzeby podyktowane potrzebami krajoznawczymi, historycznymi... czy kondycyjnymi grupy. Po stronie ukraińskiej, cały peleton razem z milicyjnym pilotażem. A więc widowiskowo. O Roztoczu nie będę pisał. Apeluję jeno, abyś czytelniku zapoznał się z tym szczególnym terenem zaczynającym się pod Kraśnikiem a ciągnącym się do Lwowa.
Lwów, bo to z pragnienia zobaczenia Lwowa (żyznej ziemi I RP) wybrałem się, z moją inną pasją - rowerem, na rajd. Miejsce wielu kultur, z największą polską dominacją, jest, czy powinien być, przykładem współpracy różnych narodów i kultur. Przykre jest to, że na około 800.000 mieszkańców Lwowa do polskiego pochodzenia przyznaje się około 6000 lwowskich obywateli – i nie jest im łatwo. Ten fakt, politycznie trudny, pokazuje ogrom zaniedbanej sprawy.
Jadąc, chłonąc krajobrazy, historię, także współczesność, zastanawiałem się czy my piotrkowianie jesteśmy w stanie zorganizować podobną stałą, ogólnopolską, imprezę pokazującą naszą ziemię. Jej walory: przyrodnicze, historyczne, polityczne... Trochę już mamy... Na pewno trybunalscy.pl oddają się do dyspozycji.
witold k 24 lipca 2010
Powiązane
Kilka fotek
|