Wydarzenia z Łodzi, z 8 na 9 maja 2004, sprowokowały mnie do zabrania głosu w sprawie, która od 14 lat bulwersuje mnie. Jak wiemy, w Łodzi policjanci postrzelili kilka młodych osób, które bawiły się na juwenaliach. http://lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/363747.html . Powszechnie wiadomo, że młodzi ludzie, chodzą na stadiony po to, aby odegrać się na policji. Piszący, jako młody solidarnościowiec, dostawał gazem, pałkami, od zomowców za udział w solidarnościowych manifestacjach, np. 31 sierpnia 1982 w Warszawie. Był świadkiem wielu zomowskich prowokacji, których celem było spałowanie i aresztowanie co ważniejszych przywódców podziemia antykomunistycznego. Główny szef tych bojówek, do dziś - a więc przez całą III RP, jest posłem i wielce przydatnym znawcą spraw policyjnych. Piszący to także działacz podziemnej solidarności, którego owi zomowcy nie dopuścili na spotkanie z Ojcem Świętym w 1987 na Zaspie - 6 godzin kontroli drogowych. Nie możemy przy tym zapomnieć o polskiej tradycji, która ukształtowała się w latach okupacji, polskie państwo podziemne, czy wcześniej, dużo wcześniej, okresy po powstaniach narodowych. Tak więc od zgoła trzech wieków, policja to wróg. Totalne jej pogubienie się w ostatnim okresie, prowadzi do zjawisk o którym w linku, czy na polskich stadionach. Abstrahuje od tragedii, emocji związanych z pomyłkowo załadowaną ostrą amunicją. O tym piszą wszyscy. Ja mam pytania, tylko dwa, za to przedstawiające całokształt. Jak można było, już w III RP posłać na boisko młodych ludzi bezwzględnie przypominających osławione zomo. Osobiście zobaczyłem owych na początku lat dziewięćdziesiątych i rozpłakałem się. Następnie z przerażeniem zorientowałem się, że młode łobuzy są naturalnymi następcami takich jak ja - w ich rozumieniu. Gdzieś tam o tym napisałem, ale kogo to interesowało! Jak jest możliwe, że w królewskim grodzie Krakowie, odbywa się impreza osobników o nieuporządkowanym ego (zlot pedałów i lesbijek) a media nazywają tę imprezę, wydarzeniem kulturalnym. Policja na oczach przerażonych obywateli ochrania owych, miast zamknąć ich w ich własnym towarzystwie. Czy Policja nie ma w obowiązku troszczyć się o ład moralny w miejscu publicznym. Wolne media, w swych reportażach obraziły, pozostałe jeszcze normalne grupki ludzi, którzy chcieli ratować honor królewskiego grodu. Czy nie jest to sytuacja, która może spowodować rzeczywistość znaną z południa naszego globu. Tam też zaczęło się od poniżania i nie szanowania zastałej rzeczywistości, ukształtowanej przez wieki. Komu zatem służy państwo polskie, do czego zaprzęga swe organa np. policję. Dokąd zmierzamy. Postscriptum. Rodzice co wasze dzieciaki robią po nocach na ulicach, skwerach polskich miast, miasteczek i niestety po wsiach. Kto ma o nich się troszczyć i je chronić. Witold K 10 maja 2004
|