Personalne umorusanie -
kolejny głos w spr. podniesienia frekwencji wyborczej Polaków. Jestem bowiem przekonany, że zachowawcza postawa większości wynika także z subiektywnej oceny liderów.
Tym razem o ambicjach jednostki.
Bolek, magister bez dyplomu, jak chodzi o półkę wyższą. Waldek, Krzysiek, Michał, .... i cała reszta choćby Zbyszek czy Wiesiek albo Zenon czy Heniek.
Przemożny wpływ jednostki na życie publiczne, oczywiście jest znany i nieunikniony. Napoleon Bonaparte, Adolf Hitler, Józef Wisarionowicz ... to wiemy.
Przywołane tu osoby pokazują (ich osobiste wzloty i upadki, czy bieżące trwanie) niesamowitą treść - emocje. Ukazują znaczenie problemu i konsekwencje. Konsekwencje dla konkretnej osoby i to jest mniej ważne. To co ważne i na co zwracam uwagę, to potrzeba ogarnięcia zjawiska i próba ukierunkowywania go ku dobru wspólnemu. Ambicje, (w tym przerośnięte ambicje) proponuje rozpatrywać z pozycji zewnętrznych.
Dla przykładu. Obecne, sztaby i persony, obrońców Bolka wiele tu wyjaśniają. Ci, którzy go wyhodowali następnie pomniejszyli, znów Go bronią. Powstaje pytanie w czyim interesie to balansowanie? Jaka odpowiedź. W interesie z dnia. Nie ma reguł są interesy, a nowoczesne techniki manipulacji, odpowiednio do potrzeb strategów (też z dnia) gawiedzi to zaserwują.
Należy tu dopowiedzieć, że oprócz bitwy o przetrwanie jednostek, toczy się równoczesna bitwa o przetrwanie grup. Grupa w tej sytuacji to z reguły wirtualny byt albo najemnicy jednostki, wewnętrznie sfrustrowani swoją pozycją. Codzienność mogąca trwać latami (dziesiątkami lat także), to zaszufladkowanie osoby, sprawy i trwanie w takim stanie. Nadmiar spraw, obowiązków, problemów, jakie spadają na dzień powszedni jednostki tu nie pomaga – raczej umacnia i nawarstwia problem.
Co robić, przecież ambicje jednostek (także) stymulują, napędzają, budują. Porządkują stosunki w naturze i nie sposób w trakcie trwania ekspansji ocenić źródła owego. Jednostki wybitnie umotywowane, (jak kameleon) raczej kolor zmienią niż odpuszczą. Przez tysiące lat tak było, (w Izraelu i na Bliskim Wschodzie tak jest do dziś), jednostki likwidują jednostki i już. U nas także, jednostka chętnie by zlikwidowała jednostkę. Niestety narzędzia, które ma likwidują owego jedynie z pamięci – z codziennych kontaktów. To kumuluje napięcie, które często konsumuje się w sposób zgoła przykry, szkodliwy – czasem beznadziejny.
Do meritum. Jeśli w danej grupie, (choćby nie wiem jak poróżnionej czy żerującej w tym samym korycie) podejmie się temat uczciwie i do końca, to światło w tunelu można zobaczyć. Dokładniej - jeśli podejmie się pełen wysiłek, to można określić źródło światła i bezpieczną ścieżkę biegu. Sadzę, że bieżące i publiczne porządkowanie tej sprawy ma zasadnicze znaczenie na drodze pomniejszania społecznej i obywatelskiej abstynencji. Może być siłą sprawczą w konsolidacji grup czy środowisk – z tego wynikający ich awans społeczny i polityczny, zapewne przyczyni się do poprawienia kondycji społeczeństwa obywatelskiego.
Tak myślę ...
Witold K
17 kwiecień 2005
|