Nie ulega wątpliwości, że bez narodowego wygadania się będziemy dreptać w miejscu. Powszechnie wiadomo, że tam gdzie dwóch naszych rodaków, tam trzy zdania. Nic nie szkodzi można by rzec. Owszem, ale nie w naszej rzeczywistości. Realia są takie, że nie umiemy się różnić, nie ma w nas ducha bezinteresownej pomocy. Zatem różnice nas nie ubogacają. Skrajnie poglądy, oceny zwłaszcza osób i działań, są przechowywane w sercach i małych grupkach, całymi latami. Wręcz pielęgnuje się w sobie owe bardzo często tendencyjne oceny. Konsekwencja tego jest taka, że następuje odrzucanie innego spojrzenia na sprawę czy osobę. Często poprzez obrzucanie błotem i z reguły na oślep.
Przedstawiony problem, jak świat światem kreował rzeczywistość pośród homo sapiens. Można przejść nad tym do porządku dziennego i już. Tyle tylko, że spalamy się na walce we własnym sosie, miast podejmować zadania natury zasadniczej. Dla przykładu. Przypominam walkę z hipermarketami. Ta walka, to nie bo nie. Nie ma dziś pośród nas współczesnych: ks. Wawrzyniaków, Pasterników, Drzymałów, Stefczyków, Cegielskich. Jeśli są to jako pojedynczy strzelecy. Z lokalnego podwórka. Dowiaduje się, że RIG przypomniała jakie prawa u nas obowiązują w przemyśle drogowym.
Co dalej z piotrkowską debatą publiczną, przy użyciu Internetu?
To jedna z form, łatwa i mogąca przynieść oczekiwane owoce. Niestety, nie jest tu dobrze. Bez promocji, nakłaniania, podawania stosownych narzędzi nie rozwinie się do poziomu, który wytworzy samoregulację.
Piotrków Trybunalski, czerwiec 2005
|