Z początkiem marca 2006 roku tekstem „Polska sztafeta” podzieliłem się refleksją, nadzieją, związaną z kolejnym polskim karnawałem – rokiem 2005 . Choć przywołanym tekstem ową nadzieję ulokowałem w konkretnym miejscu, to w oczywisty sposób odnosiła się ona, do kolejnej narodowej szansy. Niestety, prócz naszego polskiego romantyzmu (jestem romantykiem) potrzeba nam radykalnych, konsekwentnych działań. Nie mówię, że działania były złe, niepotrzebne, mówię, że miały za mało światła. Walki gabinetowe to przeszłość. Są skazane na niepowodzenie. O tym na końcu.
W środowisku wskazanym (ZEŁ-T) od początku nie dla wszystkich był to karnawał. Byli tacy, którzy mieli czas żałoby. Nie wszyscy tancerze tańczyli do rytmu, może inaczej - zachłyśnięci – tańcowali jak zwykłe. Ni do rytmu ni do taktu. Obecnie orkiestra przestała grać. Mam nadzieję, że tancerze jak i orkiestra znajdzie czas aby ustalić, co było grane a co tańczone.
Tyle tytułem wstępu. Nasz narodowy trudny czas ciągle trwa. Jedni poszli do: partii, ormo, tw zbowid-u, do SOR „Energetyk”... inni klepali biedę... w zapomnieniu. Wreszcie nastała wolność. W Piotrkowie na ten przykład, po 1989 mieliśmy dwa koła światowego związku AK. Jedno koło utworzyli byli zbowidowcy drugie ci żołnierze AK, którzy przeżyli komunizm, pomimo wszystko. Jedni działacze solidarności siedzieli drudzy nie siedzieli. Jeden działacz podziemnej solidarności poszedł na drugą stronę barykady, inny, syn komunisty, przeflancował się, na polecenie ojca na działacza. antykomunistycznego. Obowiązujący (medialny, formalny, polityczny) podział, choć trwa, traci swą żywotność i temperament. Nikt przez lata polskiej pokojowej rewolucji nie pokazuje realnej rzeczywistości. Powstaje kogel mogel, w który angażujemy się marnując czas, talenty... autorytet.
Polski główny podział, uformowany przez PRL, traci swoją ostrość, czytelność. Traci, bo przez dziesięciolecia wytworzyła się trzecia siła, środek. W ciągu lat środek naszego problemu przesunął się. Bolesny podział, który wskazałem na przykładzie AK ustępuje wraz z odchodzeniem tych roczników. Po 1989 roku tryumfuje podział na tych, którzy uważają, że pierwszy milion trzeba ukraść (pierwsze miliony kradli za pozwoleniem junty wojskowej, kolejne po Bolku... Nocna Zmiana), oraz tych, którzy z zażenowaniem, zgorszeniem patrzą na to się dzieje. Ich trudna praca na rzecz powstrzymania procederu nie daje rezultatu. Mało - postkolonialny ustawodawca swoim prawem często nie pozostawia (tubylcom) innej skutecznej drogi, jak droga budowania biznesu na czarno. Co gorsza, młode roczniki naszych rodaków, są już zmęczone kłótniami ojców i stają z boku... Wykonują funkcję pożytecznych idiotów. To oddzielny temat.
Wydaje się, że należy podjąć współpracę z owym trzecim zjawiskiem. Jak. Oczywiście przy pełnej odsłonie, czego żadna ze stron polskiej (współczesnej) rzeczywistości nigdy nie robiła. Tutaj mamy sedno naszego narodowego piekła. Jeśli wskazać narodowe przywary, to mamy pełny obraz.
Miast wykorzystywać haki, pokazać je. Poddać społecznemu, związkowemu, politycznemu... osądowi. Miast zamykać w szufladzie (także szufladkować ludzi na podstawie domysłów) otworzyć ją. Na pewno nie wolno wykorzystywać niedopowiedzeń w walce personalnej... nosić kamieni za pazuchą. Nie wolno permanentnie wykorzystywać ideową: naiwność, uczciwość... Nie wolno na niej robić kasy. Tolerować zjawiska tumiwisizmu. Odgradzać się za paragrafami, kompetencjami. Brak jawności życia publicznego powoduje społeczną apatię. W konsekwencji... koterie grasują. Życie społeczne staje się toksyczne. Wyborcy zostają w domu, pracownicy stają się niewolnikami, związkowcy partyjnymi aktywistami.... członkowie rad nadzorczych marionetkami.
Drobny polski biznes często cierpi. Nie ma szans w konkurencji z postkomunistycznymi gigantami i jest ścigany przez brukselską urawniłowkę. Wolny rynek w życiu publicznym, gospodarczym: pracowitość, ekonomia w firmie, pełnią funkcje z gruntu inne. Stają się orężem w walce miast w rozwoju.
Dlaczego tak się dzieje. Przede wszystkim dlatego, że dajemy się poróżnić. W trudnych chwilach zapominamy o lojalności. Ważniejsza staje się troska czy możne asekuracja. Nie wiemy skąd może przyjść niebezpieczeństwo. Popełniamy błędy i... większość alienuje się, (część ustawia z wiatrem) zostają jednostki... i kac.
Składam zełtowskim wilkom i misjonarzom propozycję publicznej debaty. Oddaje się w tej sprawie do ich dyspozycji. W tym misjonarzom, których funkcjonariusze zorganizowali, i którzy będą swoje 25 lecie istnienia, podawali: społecznemu, historycznemu i politycznemu osądowi. Chętnie zaangażuję się w zorganizowanie, wespół z łódzkim IPN, także innymi podmiotami, panelu na temat uwikłań współczesnego czasu w energetyce.
więcej:
Polska sztafeta
Naznaczeni
Wkręceni
Odszedł dyrektor
Zapatrzeni z zeltu
Rzeczpospolita konfidencka
witold k
10 sierpnia 2008
|