Totalny rozdźwięk między politykami a Polityką osiągnął kolejny etap. 75% Polaków uprawnionych do udziału w wyborach (2009) zostało w domu. Żaden z polityków (sztucznych ofiar masowych mediów) nie wyraził troski. Nie umniejszył, swego i swej partii, moralnego prawa do... debatowania w eurokołchozie, w imieniu Polaków. Nie mają czasu na głupoty. Autentyczny głos, troska, wskazane problemy, giną w zmasowanej papce.
Czy to dobrze czy źle?
Dobrze.
Taka totalna alienacja od udziału w bezpośredniej polityce – wyborach, jest największym i najważniejszym, bardzo trudnym politycznym sukcesem polskiego narodu... lat przełomu. Myliłby się ten, który uważałby, że polski przełom to przeszłość. To bardzo niebezpieczna mina dla obecnych politycznych koterii. Tych w kraju jak i tych z Brukseli. Jedni i drudzy bredzą o demokracji. Fakty są takie, że to różnego autoramentu zboki czerpią z owej demokracji - UE na nich łozy. Podatnicy – darczyńcy zostają w domach. Jeśli szemrają to, na bieżąco, w tysiącach małych: środowiskowych, religijnych, zawodowych, lokalnych grupkach. Tam dojrzewają. Nie są podatni na zmasowaną papkę. Tak duża alienacja jest szansą na podważenie układanki. Polski POPIS też dobrze służy. Trwa długo, więc jest czas i szansa - dla: zaszufladkowanych, sponiewieranych, niesłusznie naznaczonych. Żyjący poza światem: propagandy, personalnych wojenek, mniej lub bardziej rzeczywistych zagrożeń, stają się partnerem na przeszłość. Dają szansę na rehabilitacje: liderom, partiom, instytucjom.
Tylko, że... . Praktyczna polityka musi realizować się poprzez partię polityczną. Przywódcy muszą być autentyczni, prawdziwi nie plastikowi. Zakłamania, medialne fikcje, kosmiczne oszustwa... ujawnione. Obywatel ma być edukowany nie mamiony. Państwo ma:
wsłuchiwać się w narodowy żywioł powstały na przestrzeni wieków i jemu służyć,
pilnować porządku a nie – wychowywać, utrzymywać, koncesjonować, utrzymywać partyjny zamordyzm,
służyć narodowi w formie ponad czasowej nie tylko bieżącej.
Trudno czasem dopatrzyć się wykazanych celów polskiego państwa lat przełomu. Państwo to raczej partia. Cenić trzeba narodową świadomość pochowaną w niszach. Niestety nie jest to materiał uformowany. Jest podzielony, poniewierany na co dzień, w osobach swych liderów i rozrabiany przy pomocy nowych srebrników. Pomysły, projekty, które niestety nie wychodzą do powszechnej opinii publicznej są marnotrawioną szansą.
Już wiemy, że PIS roztrwonił polskie nadzieje. Wiemy też, że rozstawiając po kontach nie tylko ludzi ale i idee stał się swego rodzaju samobójcą. Nie można już uratować autorytetu partii jak i pozostałych w PIS liderów. Sponiewierane przez PIS idee uosobione w eurowyborach przez Libertas, UPR, PR nie przekroczyły progu wyborczego. To jest koniec. Tak niskiej frekwencji można spodziewać się i w wyborach kolejnych. Są dwie drogi do odbicia się od dna. Pierwszy. PIS brnie do politycznej śmierci, ściągając na siebie szaleńców pragnących zemsty za pisowski antykomunizm – pozorowany dla jasności. Platforma właśnie taki projekt realizuje szykując puste pole pod siebie. Można inaczej. Można przeprosić porzuconych. Zaproponować, bez zbędnych warunków, najszerszą współpracę innym w szczególności UPR. Te 75 % polskiej wyborczej populacji czeka. Uwaga, nie na kolejne partyjniactwo. Na dużych rozmiarów formy obywatelskiego angażowania. Potrzebujemy narodowej: debaty, ściepy, obywatelskich akcji – edukacyjnych, społecznych, politycznych.
Mamy raczej odwoływać się do sumienia konkurenta. Nie kupczyć patriotyzmem. Polskość to wartość, co prawda rożne uświadomiona, nie jest i nie może być polem rywalizacji, szufladkowania.
Po każdych wyborach dzielę się swoimi troskami, nadziejami, koniecznymi obowiązkami. Po każdych wyborach jest gorzej, trudniej, głębiej...
witold k
10 czerwca 2009
|