Na chłodno, tzn. już po przepychance, gdzie należy pochować Pana Czesława Miłosza, który wedle oficjalnych wieści, robił za poetę i to koniecznie przez duże P. Pomijam polaryzacje stron, jakie pojawiły się. Obie strony zaistniały, bo zaistnieć musiały. Oczywiście należałem - nie należę, do przeciwników pochowania na Skałce dyżurnego (pewnej opcji) poety. Nie ważyłem się tego napisać przed pogrzebem.
Teraz jest inna sytuacja. Możemy jasno zobaczyć, że choćby nie wiem jaka niewola, popularność, pieniądze czy sława nas unosiły, to porządek we własnym sumieniu jest ważniejszy. Owszem chodzi o ludzi z sumieniem. Oczywiście nawiązuje do prośby pana Czesława Miłosza, skierowanej do Jego Świątobliwości, w sprawie uznania działalności poety za zgodną z katolicką ortodoksją. Niestety pomimo bardzo długiego życia poeta nie zdążył umotywować swojej prośby. Ojcu Świętemu, jak wcześniej samemu Jezusowi Chrystusowi, wystarczyła sama intencja nawrócenia się.
To jest jasne. List do papieża należy odebrać w kategoriach sakramentu pokuty. Spowiednik z woli samego Boga grzechy odpuszcza, albo i nie zadając pokutę. Nie ma tu żadnej dwuznaczności. Dopuszczenie do głosu (w trakcie pogrzebu) pewnych osobników wskazywać może, ze to początek handlu misją i pamięcią poety. Będzie zatem pożywką dla wielu ...., już jest. Niestety Pan Czesław Miłosz nie napisze listu z wyjaśnieniem. I to przed tym, ostrzegam siebie samego, jak i moich przyjaciół.
Tak więc, aby pamięć po nas nie była źródłem różnic i okazją do poróżniania, starajmy się w porę zmieniać barykadę. Bo, jak mówił mój dziadek, tylko krowa nie zmienia poglądów. Nie dobrze jest jednak kiedy inni za nas mówią, jakie mamy poglądy i komu służyliśmy. Choć za życia, dla wielu, to okazja do pływania na fali, to ostatecznie okazuje się lichym interesem.
Fala bowiem unosi i wyrzuca, twórców fali z reguły pochłania. Owszem udają niewinnych, niektórzy proszą o przebaczenie, inni gryzą. Taki ich los. Dlatego, jak w tytule ...
Witold Kowalczyk
Piotrków Trybunalski, 29 sierpnia 2004
|