Do tej formy rozmowy z przyjaciółmi (po raz trzeci), skłania mnie: po pierwsze myśl przewodnia, która mówi mi, że Internet to dobre narzędzie do komunikowania się zapracowanych osobników Po drugie jest to ciągłość podjętej już formy I (po najważniejsze) jedynie publiczna rozmowa jest wstanie być merytoryczna i realna w swej myśli przewodniej, czy zadaniu - nie ginie w natłoku spraw, pozostawia ślad, zobowiązuje W ostatnich miesiącach dociera do mnie (co jakiś czas) troska moich przyjaciół o moją kondycję - jak rozumiem psychofizyczną. Cyt. "Panie Witku co Pan jest taki smutny, jak widzę Pana takiego smutnego to jest mi przykro." "Witek widzę Cię uśmiechniętego cieszę się bo ostatnio trudno zobaczyć Cię w dobrym humorze" .... Osoby komentujące zawartość kowalczyka.of.pl także mówią o wydobywającym się z niej rozgoryczeniu, potwierdzanemu przez czytelnika. "Ja też jestem rozgoryczony rzeczywistością - kiedy ona znormalnieje?" itp. ... Niestety, moi mili parafianie, to nie tak. Serdecznie proszę o powrót do tekstów List, I co dalej Po wyjściu z tej bazy chciałbym zwrócić uwagę, że oczywiście nie ma powodów do radości (nikt z resztą nie obiecywał gruszek na wierzbie), ale można wiele więcej zrobić. Jest to łatwe, nie ma jednak przyzwolenia jest, natomiast wygodnictwo, asekuracja i minimalizm niestety duża dawka braku zaufania i z tej perspektywy oceniania codzienności - w tym, rzadkich kontaktów ludzi aspirujących do wpływu na codzienność lokalnej społeczności Nie rozgoryczenie, czy załamanie, rysuje się na mojej twarzy (jestem w dobrej kondycji psychofizycznej) a obawa o widoczną w perspektywie kolejną katastrofę (miast budowlę) na tzw. politycznej prawicy. Spotkania, w których czasem biorę udział, nie są obiecującymi, merytorycznymi, nie mają zamiaru zmienić lecz utrzymywać. Zamiast konkretnej pracy na rzecz konsolidacji, mamy minimalizm. To jest dobre miejsce do zagnieżdżania się (na biegunach tegoż) koterii i frustracji. Zapewne nie jest to obiecujące i nie może być powodem do dobrego samopoczucia. Przegląd osób aktywnych, nie napawa zbyt dużym optymizmem. Brak szerszego przywództwa wypełnia rzeczywistość, którą chciałbym zmieniać i temu służy kowalczyka.of.pl. To jest propozycja, do której można się odnosić w sposób dowolny. Oczekuje współpracy nie współczucia. Konkretnych konfrontacji z moimi poglądami, lub realizowania zawartych w nich sugestii. A wszystko to publicznie, nie w gabinetach. Obecnie można zanotować samozadowolenie, pośród decydentów części prawicy ... i raczej nie potrzebuje ona krytyki za to chętnie odbiera gratulacje, czy należne... Raczej nie interesuje jej opinia o niej wśród innych środowisk. Chętnie by ich nie widziała. Jest zasadnicza obawa polegająca na tym, że wybrani przez mniejszość mogą poczuć się wybrańcami losu. Służba może pomylić się z panowaniem. Ambicje z rzeczową oceną. Krocząca frustracja z planem działania. To droga w jedną stronę. Wiem, że liderów Prawicy Razem, ta obawa nie dotyczy. Znam ich. Strzeżonego, jak wiadomo, Pan Bóg strzeże. Prawica z "za burty" też wymaga opieki, pomocy, zrozumienia. Rywalizacja na tym polu jest szkodliwa. Współpraca zalecana i konieczna. Współpraca, nie mylić, z corocznymi imprezami. Ponad 50% polskiej populacji siedzi w domach, nie interesuje ich otocznie i jego perspektywa. Jest to konsekwencja dogadania się (przed laty) ponad głowami Polaków. Raj dla aparatczyków, cwaniaków, miernot. ,p>Nie takiej Ojczyźnie służyłem i chcę służyć. Wielu tak powie, i tak służy - do kupy więc. Nie będę komentował wykorzystywania Stanu i miejsca, które szanujemy, a które zdają się służyć ciasnym intencją zapraszających. Za to oczekuje podjęcia i uznania mojej pracy przez tych, którym jest to potrzebne. ,p.Witold K Piotrków Trybunalski, 15.I. 2004
|