Nic się nie z mieniło. Tak jak to było w latach PRL – np. akademickie, także w osiemdziesiątych - ludzi pracy tak i dziś: duszpasterstwo zostaje bastionem wolności. Niedocenionym bastionem, chronionym przez mojżeszowe tablice i swych Patronów.
Owszem, każdy wstępnie rozgarnięty nie mógł mieć wątpliwości, że nawa fala – jak nazywam pisomania - nie ma szans na pełną kadencję. Przypominam ilość zorganizowanych na masową skalę ataków na obecną władzę. To, że wreszcie (dwa lata permanentnych prób) spadkobiercom: traktorzystek, junaków z jednej i biznesmenom z nadania z drugiej strony udało się doprowadzić PIS pod ścianę, to nie dziwota. I tak długo wytrwali.
Diabeł jak wiadomo jest postacią niematerialną. W zasadzie wytworem ludzkiej psychiki i wyobraźni. Przerośniętych - ambicji, interesów... lenistwa. A jednak... do refleksji na jego temat skłaniają coraz to nowe zdarzenia z dziedziny polityki i życia tzw. demokracji.